„ Jestem zadowolony z powrotu do Islandii […] mam nadzieję, że ktoś zechce teraz słuchać ” – tymi słowami rozpoczął swoje przemówienie Lars Christensen, ekonomista z Danske Bank, w Hótel Nordica dziś rano. Lars Christensen, ten sam który przyjechał do Islandii w 2006 roku ostrzegać o możliwym załamaniu gospodarczym. Wtedy jednak ostro go krytykowano za te przewidywania.
Teraz przedstawia on nowy raport o stanie islandzkiej gospodarki. Z niego wynika że landsframleiðsla (PKB – Produkt Krajowy Brutto – suma wszystkich dóbr i usług finalnych wytworzonych i sprzedanych przez wszystkie podmioty działające na terenie danego kraju w ciągu roku, przy czym muszą to być dobra posiadające swe ceny rynkowe) zanotuje wzrost od 3 do 4% w ciągu najbliższych 2-3 lat (2,9% w 2011, 3,3% w 2013 i 3,7% w 2013 roku). Inflacja będzie utrzymywać poziom 2,5% w ciągu najbliższych 3 lat. Bezrobocie pozostanie nadal wysokie, od 8 do 10%. Lars Christensen wypowiedział się również na temat waluty islandzkiej, uważa on że korona umocni się aż o 25% w ciągu najbliższych 3 lat.
Czy uważacie że jego „typowania” znajdą odzwierciedlenie w gospodarce? On sam mówi, że wynik referendum będzie miał nikły wpływ na gospodarkę, tym bardziej że docierają sygnały od islandzkiego rządu że Holandia i Wielka Brytania otrzyma swoje pieniądze, tylko nie w taki sposób jak to zaczęto narzucać islandzkim obywatelom. Czy jest szansa, aby w ciągu najbliższych 3 – 4 lat islandzka gospodarka (jaka ona jest każdy wie) stanęła na nogi? Czy jest szansa aby najbliższe lata przyniosły wiele dużych nowych inwestycji? Przecież tyle jeszcze można zrobić w tym kraju…
Zapraszam do konstruktywnej dyskusji.