Według kierownika operacyjnego lotniska krajowego od początku miesiąca doszło do ogromnego wzrostu liczby przylotów prywatnych samolotów na lotnisko w Reykjavíku. W lipcu tego roku spodziewany jest większy ruch niż w lipcu 2019 roku, który był jednym z najlepszych miesięcy firmy od początku istnienia.
Ostatnio przez lotnisko w Reykjavíku regularnie przelatywały prywatne samoloty i zdaje się, że tego ruchu nie da się zatrzymać. Na długoterminowym parkingu na lotnisku znajduje się również kilka większych odrzutowców, co bez wątpienia zauważyli przejeżdżający obok terenu mieszkańcy stolicy.
Stefán Smári Kristinsson, kierownik operacyjny ACE FBO, obsługującego prywatne samoloty na lotnisku w Reykjavíku, wyraźnie podkreśla, że Islandia jako destynacja cieszy się dużym zainteresowaniem – zwłaszcza po zaprzestaniu testowania zaszczepionych turystów wraz z początkiem lipca.
„Porównując z czerwcem, dwunastego lipca, osiągnęliśmy taką samą liczbę ton maszyn, które przyleciały do nas, jak przez cały czerwiec, więc ta liczba rośnie, można powiedzieć, że osiągamy boom”.
Sytuacja wraca do stanu przed pandemią – ale różnica polega na tym, że samoloty, które przylatują teraz, są większe niż wcześniej; średnia waga jest wyższa niż w ostatnich latach, mówi Stefán.
„Wszystko wskazuje na to, że osiągniemy lepszy wynik niż w lipcu 2019 roku”.
Większość osób przylatujących prywatnymi samolotami to turyści dość zamożni. Stefán mówi, że lotnisko w Reykjaviku jest w tym kontekście bardzo ważne, aby sprowadzić do kraju takich turystów, którzy mogliby się tu nie zatrzymać, gdyby musieli wylądować w Keflavíku.
Skąd przylatują?
„Głównie z krajów, dla których zostały otwarte granice, przede wszystkim ze Stanów Zjednoczonych, ale są to też turyści z Europy”.