Reykjavik potrzebuje nowego, zadaszonego stadionu. Piłkarze, trenerzy oraz dziennikarze sportowi coraz częściej podkreślają, iż stolica Islandii cierpi na brak drugiego po „Egilshöll” krytego stadionu z pełnowymiarową murawą.
W Reykjaviku jest łącznie osiem drużyn grających w ekstraklasie i na jej zapleczu (plus drugie tyle w niższych ligach). Zimą, kiedy pogoda niemal zawsze nie pozwala rozgrywać meczów na zewnątrz – kluby ze stolicy okupują godzinami stadion Egilshöll. Bywa, że w ciągu jednego dnia rozgrywanych jest nawet pięć meczów pod rząd. Czasami gra się prawie do północy. Dla porównania Keflavík, Hafnarfjörður, Akranes i Kópavogur liczą łącznie ~75 tysięcy mieszkańców, a mają 6 krytych pełnowymiarowych boisk, w tym jeden kryty stadion na prawie 3 tysiące widzów. Reykjavik liczy 121 tysięcy mieszkańców, a musi radzić sobie przy jednym tego typu obiekcie z widownią o pojemności 2 tysięcy. Budowa nowego boiska rozlokowała by również skupioną przy Egilshöll młodzież, która też przez niemal cały dzień używa sztucznej murawy. Mówi się, że prawdopodobnym miejscem na nowy obiekt będzie Hlíðarendi. Jeśli tak by się stało – kryte boisko należałoby wtedy do Valur Reykjavik. Do niedawna pojawiały się sugestie, aby wybudować w stolicy kryty stadion z trybunami o pojemności do 5-6 tysięcy miejsc. Miałaby być to mała kopia „Telenor Arena” z norweskiego Bærum, gdzie swoje mecze rozgrywa regularnie Stabæk IF. Póki co jednak plany stanęły w miejscu…