Upadek systemu bankowego w 2008 roku odcisnął swoje piętno na islandzkim społeczeństwie, zarówno pod względem finansowym, jak i emocjonalnym. Islandczycy zjednoczyli się w proteście, ale co zaskakujące, nie pod przywództwem swoich związków zawodowych. Obecnie, dziesięć lat później, islandzkie związki walczą o prawa swoich członków. Zważywszy, że wiele umów zbiorowych wygasa z końcem tego roku, wszystkie organizacje pracownicze przygotowują się do negocjacji.
VR, związek pracowników sklepów i biur, żąda podwyższenia od 1 stycznia minimalnego miesięcznego wynagrodzenia dla pracowników pełnoetatowych o 42 000 ISK (340 USD / 300 EUR). Żądania dotyczą nie tylko podwyżki płac, ale także skrócenia tygodnia pracy bez obniżania wynagrodzeń.
VR jest tylko jednym z wielu związków zawodowych domagających się lepszych płac dla pracowników na terenie Islandii. Islandzka Federacja Pracowników Ogólnych i Specjalistycznych (SGS) domaga się minimalnej miesięcznej płacy w wysokości 425 000 ISK (3460 USD / 3070 EUR), jak również zwolnienia z podatku najniższych wynagrodzeń. Wiele osób reaguje na żądania związkowców pytając, kto zapłaci za wyższe pensje.
Federacja Przemysłu Islandzkiego (SI) twierdzi, że znaczne podwyżki płac nie są możliwe, zwłaszcza w sektorze turystyki. Premier Katrín Jakobsdóttir mówi natomiast, że wynik negocjacji takich jak te musi być zadowalający dla obu stron, związków zawodowych i pracodawców. Wyraża także nadzieję na zacieśnienie współpracy między nimi, nie tylko w ramach rokowań.
Problemy mieszkaniowe
W ciągu ostatnich kilku lat koszty mieszkań na Islandii gwałtownie wzrosły, przewyższając stosunkowo skromne podwyżki płac, które otrzymywała większość pracowników. Wielu młodych ludzi dłużej pozostaje w domu rodzinnym, starając się zaoszczędzić pieniądze, aby spróbować kupić własny dom.
Związki zawodowe zgadzają się, że przystępne cenowo mieszkania są jednym z praw ich członków i że wyższe płace zapewniłyby większej liczbie pracowników dostęp do lepszego zakwaterowania.
Według ekspertów Íslandsbanki trudności na islandzkim rynku mieszkaniowym wynikają z faktu, że koncentruje się on na budowie większych domów, oraz z historycznego niedoboru mniejszych, przystępnych cenowo mieszkań. Podwyżki płac, których domagają się związki zawodowe, byłyby tylko małym krokiem na drodze do rozwiązania kryzysu.
Należy również w większym stopniu skoncentrować się na budowaniu domów dla wszystkich – od małych, tanich mieszkań, po luksusowe apartamenty. Obecnie nie ma wątpliwości, że Islandia cierpi na niedobór mieszkań, zwłaszcza w Reykjaviku, gdzie potrzeba około 8000 nowych lokali, aby zaspokoić potrzeby mieszkaniowe ludności.
Nowo wybrany prezydent Islandzkiej Konfederacji Pracy (ASÍ) zgadza się z Íslandsbanki, że rozwiązaniem nie jest wyłącznie wzrost płac. Kryzys mieszkaniowy wymaga więcej niż jednego działania, a jego rozwiązanie jest absolutnie konieczne.
Nowe przywództwo
Na zaledwie kilka tygodni przed rozpoczęciem negocjacji płacowych Drífa Snædal została pierwszą kobietą wybraną na stanowisko przewodniczącej Islandzkiej Konfederacji Pracy (ASÍ) od momentu założenia związku w 1916 roku. W swoim przemówieniu zadedykowała zwycięstwo wszystkim kobietom wchodzącym w skład islandzkiej siły roboczej, zwłaszcza położnym, osobom pracującym w zawodzie, w zakresie którego niedawno renegocjowano umowę zbiorową, przy czym nie obyło bez miesięcy żmudnych rozmów.
Drífa przejęła stanowisko od Gylfiego Arnbjörnssona, który został prezesem konfederacji zaledwie trzy tygodnie po upadku systemu bankowego w 2008 roku. Przywództwo Gylfiego spotkało się w tym roku z ostrą krytyką związków zawodowych. W końcu prezes i zarząd Związku Zawodowego Arkanes (VLFA) zgłosili wniosek o wotum nieufności wobec niego.
Wnioskodawcy twierdzili, że Gylfi i jego zarząd przedkładają interesy rządu nad interesy członków związków zawodowych. Vilhjámur Birgisson, prezes VLFA twierdził również, że Gylfi koncentrował się na utrzymaniu polityki niskich płac, a w 2015 roku zadeklarował nawet, że minimalne miesięczne wynagrodzenie w wysokości 300 000 ISK jest zbyt wysokie. Ta i wiele innych fal krytyki stały się powodem ostatecznej rezygnacji Gylfiego.
Drífa musiała rozpocząć swoją prezydenturę z hukiem, przechodząc od razu do negocjacji płacowych. W jednym z ostatnich artykułów napisała, że w nadchodzących negocjacjach płacowych ASÍ skoncentruje się na trzech głównych zagadnieniach – mieszkalnictwie, podatkach i osobach niezarejestrowanych na rynku pracy. Ciekawie będzie obserwować, jak Drífa radzi sobie z pełnieniem swojej funkcji.
Jeśli związki zawodowe i pracodawcy dojdą do porozumienia w sprawie podwyższenia miesięcznego minimalnego wynagrodzenia, życie wielu ludzi zmieni się na lepsze. Powszechnie wiadomo, że wielu Islandczykom trudno jest związać koniec z końcem, zwłaszcza tym, którzy żyją za płacę minimalną. Zwiększenie wynagrodzeń osób o niskich dochodach ograniczyłoby również różnice między klasami społecznymi i zapewniłoby ludziom więcej możliwości.
Pomogłoby także wielu pracownikom w zdobyciu zakwaterowania, choć do tego konieczne jest również budowanie tańszych mieszkań. Można mieć nadzieję, że jako nowo wybrany prezydent ASÍ, Drífa zajmie się negocjacjami z myślą o potrzebach członków związków zawodowych, zwłaszcza tych, którzy zmagają się z największymi problemami.
Icelandreview.com/Grupa GMT/Krzysztof Grabowski