Islandzki doradca ds. bezpieczeństwa Czerwonego Krzyża na Ukrainie

Dodane przez: Monika Szewczuk Czas czytania: 3 min.
Karl Sæberg Júlíusson w wolontariuszkami na granicy Ukrainy i Polski / fot. mbl.is

„Warunki są trudne” – mówi Karl Sæberg Júlíusson, Islandczyk, który jest doradcą Czerwonego Krzyża ds. bezpieczeństwa w mieście Lwów w zachodniej Ukrainie, około 70 km od granicy z Polską. „Wojna toczy się w całym kraju, ale tutaj są inne rodzaje zagrożeń niż na wschodzie” – mówi dla Morgunblaðið.

Na Ukrainę przybył na początku marca. W tym czasie Ukraiński Czerwony Krzyż działał głównie we wschodniej części kraju. „Na zachodzie utworzyliśmy stacje robocze, między innymi po to, aby zorganizować dystrybucję zaopatrzenia” – wyjaśnia. „Zbieramy materiały pomocowe i przenosimy je do magazynów, między innymi tutaj, we Lwowie, i stąd je rozprowadzamy. Są one wysyłane głównie do wschodniej części kraju”.

- REKLAMA -
Ad image

Karl, który ma 55 lat, poświęcił ostatnie dwie dekady pracy w organizacji pomocy humanitarnej. Wcześniej pracował jako policjant.

Jego praca w Międzynarodowym Czerwonym Krzyżu polega na przeprowadzaniu oceny ryzyka na obszarach, na których działa Czerwony Krzyż. „Muszę ocenić, czy możemy wysłać ludzi na dany teren, ilu z nich i w jakich okolicznościach” – wyjaśnia.

W ciągu ostatnich 20 lat pracował w ponad 50 krajach, m.in. w Afganistanie, Sudanie Południowym i Libii.

„Musimy zadbać o to, aby nasi ludzie mogli pracować w warunkach, które uznamy za akceptowalne. Jak dotąd się to udaje. Przynajmniej nikt nie zginął. Ale wiąże się to z wieloma wyzwaniami, a w pomocy bierze udział wiele krajów. W mieście brakuje mieszkań i pojazdów, co ogranicza liczbę osób, które możemy tu wysłać”. Wyjaśnia, że w mieście obowiązują surowe zasady bezpieczeństwa, a mieszkańcy muszą często udawać się do schronów.

Szacuje się, że już ponad sześć milionów ludzi uciekło ze swoich domów na Ukrainie, a ponad półtora miliona przekroczyło granicę z Polską. Ludzie przyjeżdżają do Lwowa pociągiem, po czym autobusy przewożą ich na granicę. Większość z nich przekracza granicę z Polską na piechotę. „Przywozimy na granicę pomoc humanitarną, ciepłe posiłki i namioty dla tych, którzy ich potrzebują” – mówi.

Karl opuści Ukrainę w najbliższy weekend i wróci do Genewy w Szwajcarii. Zachęca ludzi do wspierania Czerwonego Krzyża przez wpłaty pieniężne. „Czerwony Krzyż wykonuje na Ukrainie bardzo potrzebną robotę” – podsumowuje.

Na podstawie artykułu Morgunblaðið / mbl.is
Udostępnij ten artykuł