Polityczna aktywistka i liderka rosyjskiego zespołu Pussy Riot uciekła do Islandii w przebraniu kuriera z żywnością krótko po inwazji Rosjan na Ukrainę. Maria V. Alochina opowiada dziennikarzom New York Times, jak udało jej się uciec z kraju dzięki pomocy islandzkiego artysty Ragnara Kjartanssona.
Od 2012 roku, kiedy to grupa Pussy Riot zorganizowała w kościele w Moskwie demonstrację polityczną przeciwko prezydentowi Rosji Władimirowi Putinowi, Alochina była siedmiokrotnie aresztowana.
Po wkroczeniu wojsk rosyjskich na Ukrainę i planach wysłania jej do obozu filtracyjnego, postanowiła zrobić wszystko, aby wydostać się z kraju. Przyjaciele podwieźli ją w przebraniu do granicy z Białorusią, a dotarcie na Litwę zajęło jej tydzień.
Wydostanie się z Białorusi nie było łatwe. Dopiero po trzech próbach islandzki artysta Ragnar Kjartansson przekonał niewymienione z nazwy państwo do wydania wizy, która nadałaby jej status obywatelki Europy.
Czekając na wizę przemyconą na Białoruś, Alochina unikała hoteli i wszelkich innych miejsc, w których można by wymagać od niej okazania dowodu tożsamości. Kilka dni po tym, jak przedostała się na Litwę, pojechała z innymi członkiniami Pussy Riot do Islandii, aby odwiedzić Kjartanssona. W planach jest koncert, a może i trasa koncertowa po Europie.
Alochina ma nadzieję, że kiedyś będzie mogła wrócić do Rosji, ale kiedy i czy w ogóle to nastąpi, nie wie. W wywiadzie mówi: „Jeśli twoje serce jest wolne, nie ma znaczenia, gdzie jesteś”.