Islandzka kobieca drużyna piłki nożnej, która z kretesem przegrała (0:4) mecz ćwierćfinałowy Mistrzostw Europy ze Szwecją, postanowiła dać upust złości, wyżywając się na swojej „maskotce” – żywej złotej rybce.
Jedna z reprezentantek Islandii, Hallbera Gisadottir, o przegraną w niedzielnym meczu obwiniła złotą rybkę o imieniu Sigurwin, która miała przynieść szczęście w czasie rozgrywki. Następnie na aplikacji Instagram umieściła zdjęcie, na którym grozi spłukaniem zwierzęcia w muszli toaletowej. „Rybka spłynie prosto do toalety. Przeklęty zdrajca!” – napisała na swoim koncie Gisadottir.
Coś, co w zamierzeniu miało być jednak zwykłym żartem, doprowadziło do niespodziewanych problemów. O prawa złotej rybki upomniała się założona w Szwecji Światowa Organizacja Szczęścia (Global Happiness Organization, GHO). Islandki zgodnie ze szwedzkim prawem zostały oskarżone o naruszenie prawa o ochronie zwierząt poprzez znęcanie się nad rybką. GHO wniosła sprawę do sądu rejonowego prowincji Halland.
Drużyna została ponadto ostro skrytykowana za przetrzymywanie złotej rybki w niewielkim i zbyt ciasnym dla niej słoiku.
– Byłoby lepiej, gdyby piłkarki nauczyły się sprawniej grać w piłkę nożną, niż maltretować niewinne zwierzęta – powiedział w ostrych słowach Ludvig Lindström, przewodniczący Światowej Organizacji Szczęścia.
Światowa Organizacja Szczęścia ma na celu propagowanie pozytywnego nastawienia oraz szerzenie dobra na całym świecie. Nadrzędnym zadaniem jej działaczy jest powszechny wzrost szczęścia na Ziemi.
– Trzymanie rybki w słoiku jest sprzeczne ze szwedzkim prawem o ochronie zwierząt – dodał Lindström. – Złota rybka powinna mieszkać w odpowiednio dużym akwarium, w którym warunki byłyby maksymalnie zbliżone do naturalnych. To, co zobaczyłem na zdjęciu na Instagramie, bez wątpienia jest niezgodne z prawem – podkreślił.
Sąd w Halland poinformował jednak, że nie zajmie się sprawą maltretowania rybki. Swoją decyzję wytłumaczył tym, że alarm o spuszczeniu zwierzęcia w toalecie był fałszywy, a rybka żyje. Nie wróciła jednak na Islandię, została oddana do jednego ze sklepów zoologicznych w Malmö.
Oburzenie organizacji GHO wydaje się chyba nazbyt emocjonalne. Przecież każdego roku w szwedzkich garnkach z wrzątkiem żywcem giną miliony raków, do zabłąkanych w mieście łosi strzela się, nie pozostawiając im szans na ucieczkę, a w sezonie polowań zabija się kilkaset niedźwiedzi.
Źródło: Szwecja Dzisiaj