Jak wyglądał islandzki kalendarz przed wiekami? Czym było „dodatkowe lato”? Przedstawiamy ciekawostki dotyczące dawnych islandzkich miesięcy.
Być może zdarzyło się Wam pytać Islandczyków, jakie święto obchodzą pod koniec października. Zapewne usłyszeliście wówczas zagadkową odpowiedź: „Ależ to pierwszy dzień Gormánuður!” Chodzi o początek jednego z dawnych, trzydziestodniowych „miesięcy” w staroislandzkim i nordyckim kalendarzu.
Kilka wieków temu, Islandczycy nie opracowali jeszcze ścisłych zasad dotyczących nazw miesięcy i ich podziału, a kalendarz gregoriański rozpowszechniono dopiero w XVIII wieku.
Rok podzielono na dwanaście miesięcy, a każdy z nich trwał trzydzieści dni. Istniał również dodatkowy „miesiąc”, trwający od 4 do 11 dni, którego długość zależała między innymi od lat przestępnych.
Ten okres, we współczesnym kalendarzu odpowiadający końcowi lipca, nazywano sumarauki, co dosłownie oznacza „dodatkowe lato”. Ważną rolę w tworzeniu kalendarza miały takie naturalne wyznaczniki czasu, jak przesilenia i równonoce.
Istnieje wiele różnych teorii na temat pochodzenia nazw poszczególnych miesięcy. Najzabawniejszą z nich jest etymologia nazwy zimowego miesiąca Mörsugur, co można przetłumaczyć jako „wysysający tłuszcz”. Każdy, kto miał do czynienia z islandzką pogodą na przełomie grudnia i września, doskonale zrozumie, dlaczego przodkowie Islandczyków tak nazywali ten czas!
Do dziś za początek zimy uważa się pierwszy dzień Gormánuður. Warto też zauważyć, że w staroislandzkim kalendarzu znajdują się tylko dwie pory roku (podobnie jak, zdaniem niektórych, w islandzkiej pogodzie) – lato i zima.
Lato powróci do nas pierwszego dnia miesiąca Harpa.
mbl.is/Ilona Dobosz