Chatki rybackie w porcie Grímsstaðavör na zachodzie Reykjaviku to jedyna pozostałość po czasach, w których do połowu ryb używało się małych łodzi wiosłowych.
Warto wiedzieć, że rybołówstwo na Islandii wyglądało tak aż do XX wieku. Chatki znajdują się w jednym z niewielu naturalnych portów, któremu Reykjavik zawdzięcza miano ośrodka połowu ryb w południowo-zachodniej części Islandii.
Chociaż już kilkukrotnie zaczynano rozmowy o remoncie chatek, budynki nadal są w opłakanym stanie. Teraz sprawą zainteresowali się miłośnicy rybackiej historii Islandii i żądają, aby miasto zadbało o tę pamiątkę po dawnych czasach.
W ciągu ostatniego stulecia Reykjavik uległ błyskawicznej urbanizacji, ale naturalny port znajduje się nieopodal centrum miasta i przypomina o dawnym życiu w stolicy.
Stowarzyszenie Islandzkiej Kultury Wybrzeża zaapelowało do miasta o ochronę i renowację portu, a także o udostępnienie go zwiedzającym. Aktywiści uważają, że miejsce to pozwoli przyszłym pokoleniom poznać historię islandzkiego rybołówstwa i zrozumieć przywiązanie Islandczyków do morza.
Grímsstaðavör to jeden z niewielu naturalnych portów w Reykjaviku. Aż do dwudziestego wieku, z takich miejsc korzystali rybacy pływający na małych łodziach. Na południowym wybrzeżu półwyspu istniało siedem naturalnych portów, jednak prawie wszystkie służą dziś za składowiska odpadów. Rybacy uznawali Grímsstaðavör za najlepszy z portów na południowym wybrzeżu Reykjanes i korzystali z niego jeszcze w późnych latach 90.
Choć dziś tego nie widać, niegdyś port Grímsstaðavör był jednym z głównych ośrodków rybołówstwa. Obsługiwano tam szesnaście łodzi jednocześnie. Na miejscu przerabiano też rybę, a okoliczni mieszkańcy przychodzili tam kupować ją prosto od rybaków. Przez dziesiątki lat, w porcie można było dostać różne gatunki ryb, zamieszkujące wody wokół Reykjaviku, ale później łowiono tam głównie taszę.
Taszę łowi się nieopodal brzegu, a południowe wybrzeże półwyspu Reykjanes jest doskonałym miejscem na połów tych ryb. Samice łowione są ze względu na ikrę, która uznawana jest za przysmak.
Rybę można zjeść w Reykjaviku, ale obecnie większość mrożonej taszy eksportuje się do Chin.
Zdjęcia: Marta Niebieszczańska/Niebo Foto/ model: Justyna Grosel/ tekst: Ilona Dobosz