Prawie jedna trzecia uczniów, którzy w ubiegłym tygodniu ukończyli technikum Fisktækniskóli w Grindavíku, to Polacy. Kierownik operacyjny przetwórstwa rybnego w Grindavíku mówi, że przetwórstwo rybne nie może istnieć bez zagranicznej siły roboczej. Polacy są bardzo zadowoleni z programu, który był częściowo prowadzony w języku polskim.
Islandzka Szkoła Techniczna ds. Rybołówstwa/ Fisktækniskóli w Grindavík świętuje obecnie dziesięć lat od oficjalnego rozpoczęcia działalności. Od momentu jej powstania szkołę ukończyło 600 uczniów, ale w czwartek ukończyła ją rekordowa liczba 56 uczniów. Spośród nich 18 to Polacy.
Írena Ríkhardsdóttir rozpoczęła studia trzy lata temu i ukończyła dwa kierunki.
„Ale zaczęłam trzeci, hodowlę ryb. Jestem bardzo zadowolona ze szkoły. Nauczyciele są bardzo mili i dobrze tłumaczą. Istnieje bardzo dobre porozumienie między nauczycielami a uczniami. Myślę, że to bardzo dobra szkoła i polecam ją” mówi radośnie Írena, która dojeżdżała do szkoły z Kópavogur, gdzie mieszka.
Justyna Gronek od piętnastu lat mieszka na Islandii. Kończyła studia na kierunku zarządzanie jakością, co pomogło jej w znalezieniu pracy w firmie Marel, która wspierała szkołę.
„Lubię mieć możliwość rozwoju i dokształcania się” mówi.
Zapytana o to czy przed przyjazdem na Islandię pracowała w przetwórstwie rybnym, odpowiedziała, że nigdy.
„Zaczęłam pracować w przetwórstwie rybnym tutaj, na Islandii i widzę w tej pracy przyszłość” powiedziała Justyna, która planuje dalsze studia, ale ma też nadzieję, że nadal będzie miała pracę związaną z kierunkiem.
Szkoła oferowała także lekcje po polsku, ale uczniowie przyznają, że ważne jest opanowanie islandzkiego, choć bywa to trudne.
„Tak dla mnie to nie było łatwe” śmieje się Justyna.
„Tak, na początku było trudno. Ale mam wokół siebie wielu dobrych ludzi, moich islandzkich przyjaciół. Pomagają mi i zachęcają do tego, aby mówić więcej. Popełnianie błędów jest w porządku, reszta przyjdzie sama, to tylko kwestia czasu. Pomagają mi i podbudowują mnie w nauce” dodaje Írena.
Wszyscy absolwenci byli wyraźnie zadowoleni z programu jaki zaoferowała im szkoła i po uroczystości zebrali się wokół nauczycieli i dyrektora, aby im podziękować. Podobnie jak para Bartosz Hawlena-Krzemiński i Dagmara Jelonek.
Ólafur Jón Arnbörnsson, dyrektor szkoły od początku, mówi, że Dagmara miała naprawdę bardzo dobre wykształcenie, kiedy zaczynała naukę w szkole.
„On rozpoczął naukę pierwszy, potem ona. Ona w technologii ryb, a on w hodowli ryb” mówi z dumą Ólafur Jón o swoich uczniach. Bartosz planuje dalsze studia.
„Może myślę o uniwersytecie w Hólar” dodaje Bartosz.
Ólafur Jón mówi, że indywidualne kursy były wcześniej prowadzone w języku angielskim, a tłumacze pomagają w przekładaniu na inne języki.
„Ale kiedy mieliśmy tak dużą grupę Polaków i mamy dostęp do bardzo zdeterminowanego i dobrego pracownika w osobie Moniki, która jest teraz naszą pracownicą, a wcześniej była tłumaczem. Kolejnym krokiem u nas było wprowadzenie nauczania po polsku” mówi dyrektor szkoły.
Chociaż turystyka stała się głównym przemysłem kraju, przemysł rybny jest nadal bardzo ważny. Technologia w tej branży stała się zupełnie inna i jest znacznie bardziej rozwinięta niż jeszcze kilka lat temu. W związku z tym praca w zaawansowanym przetwórstwie rybnym, takim jakie reprezentuje firma Vísir w Grindavíku, wymaga wykształconego personelu.
Hafthór Guðmundsson, kierownik operacyjny Vísir, mówi, że w ubiegły czwartek, pięciu pracowników firmy ukończyło naukę w Fisktækniskóli.
W firmie pracują głównie Polacy i inni obcokrajowcy, jak powiedział Hafthór, firmie byłoby trudno przerwać bez tych pracowników.
„Pracują tu głównie Polacy, trochę Rumunów i bardzo niewielu Islandczyków. Trudno byłoby nam przetrwać bez nich w tej branży. Są tak samo ważni jak my i większość z nich została Islandczykami, są tu od dawna” mówi Hafthór.
Często zdarza się, że jedna lub dwie osoby z rodziny przyjeżdżają do kraju jako pierwsze, a później kolejni krewni i przyjaciele.