W miniony weekend pośród niezliczonej ilości wydarzeń jakich dostarcza nam sezon letni na Islandii, odbył się festiwal paralotniowy Hafragrauturinn 2011. Jako, że paralotniarstwo jest ściśle powiązane z pogodą, a ta islandzka jest wyjątkowo kapryśną, tak też każdy z uczestników miał obawy co do możliwości lotnych paralotni podczas deszczu. Przez ponad godzinę widzowie i uczestnicy czekali na rozwój wypadków w na przemian nachodzących falach mżawki. W końcu bryza morska jak na życzenie rozwiała chmury i przegoniła deszcz tworząc pogodowe „okienko”, które od razu wykorzystali piloci pojawiając się w kolorowych przebraniach i próbując z wszelką cenę wylądować jak najbliżej centralnego punktu, w którym umieszczony został balon z wodą. Łącznie kilkanaście paralotni wzbiło się tego dnia w powietrze i, co ważne, wszystkim udało się szczęśliwie wylądować nawet gdy po kilku godzinach nagle wiatr odwrócił się o 90 stopni i wzmógł się na sile czyniąc dalsze latanie niemożliwym. Publiczność również dopisała tego dnia – zaprawdę wiele ludzi pojawiło się przez te kilka godzin na lądowisku aby choć przez chwile popatrzeć w górę, na tych co latają.
Na miejscu pojawiła się również ekipa telewizji Stöð 2, której reportaż można zobaczyć TU.
Ostateczne wyniki zawodów na celność lądowania: I miejsce – Szczepan Pawluszek (30cm od punktu), II miejsce – Guðbjartur Rúnarsson (123cm), III miejsce – Henryk Paciejewski (150cm). Nagrodę za najlepszy strój dostał Samúel Alexandersson, który latał jako amor z łukiem i strzałami. Szczególne uznanie wszystkich wzbudził Yves Mellet, francuski pilot dotknięty chorobą parkinsona, który mimo swojej przypadłości właśnie w lataniu odnalazł sposób na życie. Yves co roku przybywa na Islandię, gdyż jak twierdzi, tu właśnie znajduje przyjaznych ludzi, którzy nie traktują go jak gorszego.
{AdmirorGallery}2011/czerwiec/polonia_na_islandii/wydarzenia/paralotnie2011{/AdmirorGallery} |