Ólöf Arnalds to islandzka folkowa pieśniarka, znana nie tylko z charakterystycznego i zapadającego w pamięć głosu, ale również z tworzenia na swoich albumach niebywałej atmosfery.
Mogliśmy się to tym przekonać kilkakrotnie na albumach „Vid og Vid” (2007), „Innundir skinni” (2010; nasza recenzja tutaj), i „Sudden Elevation” (2013; nasza recenzja tutaj).
We wrześniu 2014 roku nakładem One Little Indian ukazało się czwarte w kolejności wydawnictwo Ólöf Arnalds zatytułowane „Palme”. Jest to kolejny dowód na potwierdzenie tego, że ta islandzka artystka to rzadki i uroczy talent, nie tylko na gruncie słodko gorzkiego folk popu, ale w ogóle muzyki, gdyż wykracza daleko poza wyłącznie unikalne brzmienie. Słychać, że artystka nie stoi w miejscu, próbuje nowych rzeczy, tym samym stawiając na własny rozwój.
„Palme” jest rezultatem jak dotąd najbardziej intensywnej współpracy pomiędzy Ólöf a innymi artystami takimi jak Gunnar Örn Tynes (Múm) czy wybitnym Skúlim Sverrisonem, który współpracował m.in. z Laurie Anderson, Ryuichi Sakamoto, Blond Redhead.
Islandzka trubadurka z emocjonalną intensywnością zabiera nas swoją muzyką do miejsca z sennymi melodiami, rozwijającymi się lirycznie z minimalistycznych form do podniosłych momentów. Jej kompozycje emanują niemal magicznym blaskiem nostalgii, romantycznej tęsknoty i nadnaturalności. W porównaniu do wcześniejszych dokonań Ólöf na nowym albumie pojawia się więcej eksperymentów i innowacji, a także następuje pewne odejście od akustycznych form. Ale bez obaw, nadal króluje tutaj charakterystyczna delikatność i wrażliwość. Muzyka podana jest z wyczuciem, a interpretacje wokalne przepojone są subtelnością i uczuciami. Przekonujemy się o tym, że bez względu na podejście i kierunek jaki obiera artystka w tworzeniu swojej muzyki, efekt tego jest zawsze więcej niż satysfakcjonujący.
Głos Ólöf Arnalds sprawia wrażenie lekkości, nieziemskości, jakby pochodził spoza tego świata. Wokalistka swoim śpiewem stwarza intymną atmosferę, w której wybrzmiewają wszystkie, nawet te najmniejsze emocje i uczucia. Wzrusza, czaruje i hipnotyzuje jakby śpiewała swoją duszą.
Album „Palme” jest dość krótki, przez to zwarty, ale wciąż oszałamiający. Wciąga z ogromną siłą w wyrafinowany kruchy świat, w którym w miarę upływu czasu doznania stają się coraz bardziej intensywne. To cudowna, zjawiskowa, głęboko przejmująca płyta. Perfekcyjne połączenie melancholijnej alienacji z kobiecą emocjonalnością. To absolutne piękno od początku do końca, które pomoże ogrzać zmarznięte serca.
Z pewnością to wydawnictwo pomoże Ólöf Arnalds dotrzeć do szerszej publiczności, zdobędzie jej kolejnych fanów, a równocześnie utwierdzi w słuszności właściwego wyboru dotychczasowych miłośników jej twórczości.
1. Turtledove
2. Defining Gender
3. Hypnose
4. Palme
5. Patience
6. Half Steady
7. Han Grete
8. Soft Living
Zapraszam na stronę internetową Ólöf Arnalds, a także na profil facebook.
autor: Marcin Kozicki/ Stacja Islandia