Hania Rani koncertuje na całym świecie, a ostatnio odwiedziła Reykjavík i wystąpiła w centrum kulturalnym Idno.
Hania Rani jest pianistką, kompozytorką oraz wokalistką. W 2015 roku wydała wspólnie z Dobrawą Czocher płytę Biała flaga z klasycznymi aranżacjami piosenek Grzegorza Ciechowskiego i zespołu Republika. W 2017 roku powstał projekt „Tęskno”, tworzony razem z Joanną Longić. A w 2019 roku został wydany jej przełomowy, solowy album Esja.
Natalia Ryba: Dwukrotny bis na dzisiejszym koncercie, sala wypełniona po brzegi, żywo reagująca publiczność. Jak się czujesz po występie w Reykjavíku?
Hania Rani: Bardzo się cieszę! Ten koncert był dla mnie niezwykle ważny, bo tutaj właśnie były moje początki. W Reykjavíku dawałam pierwsze koncerty z moją autorską muzyką, które organizowaliśmy u moich znajomych. Jedną z pierwszych moich kompozycji, która powstała, jest właśnie utwór Esja, który swoją nazwę wziął od góry na Islandii, którą widać właściwie z każdego miejsca w tym mieście. Naprawdę było to dla mnie bardzo ważne, poczułam energię publiczności. Cieszę się z tego spontanicznie zorganizowanego koncertu. Postanowiłam nakręcić wideoklip do jednego z utworów, który znajdzie się na mojej drugiej płycie i przy okazji zdecydowałam się na zagranie koncertu skoro już tu będę, co nie zdarza się przecież tak często.
NR: Wcześniej raczej tworzyłaś różne projekty i działałaś we współpracy z innymi twórcami. Jak to jest być panią własnego losu i tworzyć zupełnie własną muzykę?
HR: Czuję wdzięczność. Sprawia mi to ogromną przyjemność i radość. Zawsze bardzo mnie wzrusza odbiór tych koncertów, zwłaszcza odbywających się poza Polską. Z własną twórczością wiąże się odpowiedzialność, ale też znacznie większa wolność. Mogę tym kierować podczas koncertu, tak jak czuję i wymyślę, więc to znacznie większa swoboda.
NR: Na Twojej solowej płycie utwory nawiązują do różnych miejsc, np. do Bieszczad, czy właśnie do Esji. Dlaczego zdecydowałaś się połączyć muzykę z konkretnym miejscem i dlaczego nazwa tej właśnie góry stała się tytułem albumu?
HR: Te nazwy nie są przypadkowe, ale też utwory nie są do końca dedykowane konkretnym miejscom, trzeba to traktować jako bardziej abstrakcyjną inspirację. W jakimś sensie muzyka łączy te różne miejsca na mapie, które umieściłam w tytułach na płycie. To są miejsca, w których powstawała moja muzyka, w których rozwijałam się jako człowiek. Chcę, żeby w jakimś sensie to była moja historia, o mnie, bo o kim innym mogę powiedzieć bardziej szczerze i pełniej. Jeśli ktoś poczuje coś po przesłuchaniu albumu Esja, w jakiś sposób się zainspiruje, to mnie to zawsze bardzo cieszy.
NR: Inspiruje Cię islandzka muzyka? Konkretni wykonawcy?
HR: Oczywiście! Mnóstwo przykładów, ale takie miłości, które trwają od liceum, to na pewno Sigur Rós, Ólafur Arnalds, a teraz, zgarniająca wszystkie nagrody, niesamowita Hildur Guðnadóttir. Jedną z pierwszych osób, jaką poznałam na studiach, była Islandka, i to ona zaprosiła mnie na Islandię, a wtedy zaczęłam też poznawać więcej islandzkiej muzyki folkowej. Warto tutaj przyjechać na dłużej i się zagłębić w to wszystko, co ma do zaoferowania kultura islandzka, przede wszystkim muzykom i artystom.
NR: Co planujesz w następnej kolejności? Jaka będziesz na nowej płycie?
HR: Taka sama, ale będzie więcej instrumentów i będę śpiewać! Najwięcej jest oczywiście pianina w różnych aranżacjach i w różnych opcjach, nadal jest to muzyka w tym samym klimacie. Koncerty będą wyglądały nieco inaczej, ponieważ będę jeździć z małym zespołem. Z nową płytą wiąże się też teledysk do jednego z utworów. Nagranie było zrealizowane właśnie tutaj, na Islandii. To nie było zaplanowane, a udało się, ponieważ część ekipy przebywała na wyspie. Promocja nowej płyty oraz związana z nią trasa koncertowa rozpocznie się już pod koniec maja, więc bałam się, że nie zdążę zagrać Esji w Reykjavíku, przy Esji. Na szczęście się udało!
Natalia Ryba