Grupa Vök powstała w styczniu 2013 roku. Założyli ją wokalistka Margrét Rán i saksofonista Andri Már.
Na marginesie wyjaśnię, iż vök to termin islandzki odnoszący się do otwartej powierzchni wody otoczonej lodem, np. kiedy jezioro/rzeka/morz jest zamarznięte. Chociaż równie dobrze może on oznaczać też mały otwór w lodzie. Albo idąc jeszcze dalej w tych interpretacjach wskazywać na szczelinę utworzoną na niebie pośród chmur, przez którą w bardzo pochmurny dzień wpada słońce.
Zespół Vök powstał w okresie poprzedzającym corocznie się odbywający islandzki konkurs Músíktilraunir, na którym muzycy zapragnęli wystąpić. Co ciekawe duet nie miał wówczas jeszcze przygotowanych żadnych utworów, nie mówiąc już nawet o ich przepracowaniu na jakichkolwiek koncercie. Kompozycje zespołu powstały „na gorąco” dopiero na kilka tygodni przed ich występem na wspomnianym konkursie, na którym muzycy wykonali je po raz pierwszy publicznie. Nie przeszkodziło im to jednak w tym, aby ten konkurs wygrać.
Na początku lata 2013 roku duet Vök ewoluował w trio, włączając do swojego zespołu na stałe gitarzystę Ólafura Alexandra.
Zatem skład Vök prezentuje się następująco:
Margrét Rán Magnustdottir – wokal / gitara / klawisze
Andri Már Enoksson – saksofon / syntezator / Apc
Ólafur Alexander – gitara / bas
* podczas występów na żywo za perkusją zasiadają – Einar Stef /Jón Valur
W 2013 roku Vök wydali swój pierwszy album EP zatytułowany „Tension”, którego wydawcą została wytwórnia Record Records. Muzyka zespołu spotkała się wówczas z dużym zainteresowaniem. Stąd przez następne kilkanaście miesięcy grupa spędziła na graniu licznych koncertów. Muzycy ruszyli też w swoją pierwszą europejską trasę (podczas której odwiedzili też w Polsce). W ubiegłym roku Vök otrzymali również zaproszenie na koncert podczas prestiżowego festiwalu Eurosonic odbywającym się w holenderskim Groningen. Oczywiście nie mogło ich zabraknąć także podczas Iceland Airwaves w Reykjavíku.
W tak zwanym międzyczasie i po godzinach, trio pracowało nad nowymi kompozycjami. W ten oto sposób od 22 maja 2015 roku możemy cieszyć nasze zmysły premierowym materiałem o tytule „Circles”. Znowu jest to krótki album w formie EP’ki. Więc rodzi się pytanie czy w ogóle warto tego słuchać? Odpowiedź brzmi tak. Nawet słuchać trzeba, bo zdecydowanie warto.
Brzmienie Vök to rzecz z pogranicza indie-electro i dream-popu. Główny trzon tej muzyki stanowi senna, surrealistyczna elektronika wsparta syntezatorami i wyraźnymi bitami. Do tego dochodzi melodyjny i zmysłowy wokal, rozmyte partie gitary, a także akompaniament saksofonu, który nadaje całości orientalnego pierwiastka.
Islandzki zespół buduje atmosferę swojej muzyki tkając ją ze snu i marzycielstwa. Rozwija się ona delikatnie i we własnym tempie. Taka aura nieodzownie kojarzy się ze spokojem i bezkresem, ale też pewną tajemnicą odległych terenów Północy. To miejsce idealne do medytacji i odnajdywania w sobie harmonii ducha.
Album „Circles” sprawia wrażenie dzieła spowitego skandynawskim chłodem, pewną niedostępnością. Z tym, że te chłodne dźwięki rozchodzące się jak kręgi po tafli wody urzekają ciepłym odcieniem melancholii. Dodatkowo kompozycje mocno uwodzą swoją podskórną tajemnicą i zmysłowością.
W dźwiękowych pejzażach zespołu Vök dużo jest kojących, eterycznych i chilloutowych przestrzeni mieniących się trip-hopowymi, ambientowymi i post-rockowymi odcieniami. Melodie oparte na syntezatorach, przestronnych gitarach i pogłosach idealnie dopasowane są do sennej aury, rozwijają się powoli i dryfują własnym szlakiem. Nastrojowa atmosfera muzyki i wyraźnie zaakcentowana przez transowe bity rytmika mocno hipnotyzują, zaś piękne liryczne i natchnione harmonie wokalne elektryzuje z niebywałą siłą. To taka forma subtelności zakreślona wyraźną kreską. Myślę, że ważny jest tu właśnie ten pewien umiar. Powściągliwość, która jest kluczem do zrozumienia wyjątkowości i magnetyzmu tej muzyki. Efekt jest znakomity, dlatego nie dziwi fakt, że na skórze słuchacza pojawia się gęsia skórka.
Vök przygotowali album z zaledwie czterema utworami, jednak zapewniam, że momentów zapierających dech w piersiach jest na nim zdecydowanie dużo. To solidna pozycja, ukazująca niebanalną kreatywność grupy i drzemiący w nich duży potencjał. „Circles” jest idealną przystawką do głównego dania, które mam nadzieję przyjdzie nam niebawem skonsumować, bo nie wiem jak Wy, ale ja wciąż odczuwam głód, niedosyt tych brzmień i dźwięków. Ale z drugiej strony nie ma co napierać na zespół. Niech muzycy przygotowują swój LP na spokojnie, bez ciśnień. Póki co chętnie będę wracał do ich EP’ek i zapętlał je sobie w odtwarzaczu. Was też do tego zachęcam.
- Waterfall
- Adrift
- If I Was
- Circles
Więcej informacji o Vök znajdziesz na stronie internetowej TU, a także na profilu facebook i soundcloud.
Autor: Marcin Kozicki