„Muzyka nie wymaga refleksji, jednak naprawdę dobre utwory zmuszają do ciągłego rozmyślania o nich.” – rozmowa z Vikingurem Ólafssonem.
Vikingur Ólafsson to jeden z najbardziej utalentowanych pianistów młodego pokolenia. Koncertował na całym świecie – od Niemiec, przez Kanadę, aż po Chiny. Wielokrotnie nagradzany, min. przez Amerykańsko-Skandynawskie Towarzystwo Kulturalne, nominowany do Rady Nordyckiej Music Prize w 2009 roku, obecnie bardzo zajęty przygotowaniami kompozycji dla stacji RUV. Mimo obowiązków znalazł chwilę na rozmowę z nami. Oto jej rezultaty:
Ada: Na początku chciałabym zwrócić uwagę na Pana stronę internetową. Kiedy pierwszy raz ją odwiedzałam byłam bardzo mile zaskoczona. Spodziewałam się raczej stonowanych barw, klasycznych wzorów. Pana strona jest całkowitym przeciwieństwem tego opisu – jest kolorowa, wesoła, pełna pozytywnej energii. To jest Pana recepta na przyciągnięcie uwagi do siebie i przede wszystkim, do swojej muzyki?
Vikingur Ólafsson: Nigdy nie zastanawiałem się nad tym, ale gdybym miał wskazać na coś, co może wzbudzić zainteresowanie, to na pewno nie byłoby to ani stonowane, ani delikatne. Według mnie więcej energii mieści się w rzeczach nieprzewidywalnych aniżeli tych prawdopodobnych. Myślę, że właśnie muzyka ma największy ładunek elementów zaskakujących odbiorcę, szczególnie muzyka, która opiera się na różnorodności. A więc, gdybym miał opisać receptę na przyciągnięcie uwagi, to byłaby to formuła skupiająca się na elemencie zaskoczenia.
Ada: Istnieje takie przeświadczenie, że muzyka klasyczna skierowana jest do określonych grup słuchaczy, że nie jest to gatunek dla każdego. Wielu nastolatków klasyków uważa za nudnych artystów. Jak Pan ocenia obecną sytuację muzyki klasycznej?
Vikingur Ólafsson: Coraz więcej ludzi otwiera się na muzykę klasyczną. Wciąż pojawia się wielu świetnych artystów, kompozytorów, wykonawców oraz słuchaczy, którzy pragną poczuć siłę przekazu tego gatunku. Słowo „klasyczny” nie jest do końca trafne, ponieważ dla wielu oznacza coś „starego”. Jednak powodem, dla którego gatunek ten wciąż istnieje, jest jego ciągły rozwój. Muzyka klasyczna nie jest czymś zastanym, ale przystosowuje się do zmian społecznych dzięki nieskończonym możliwościom jej interpretacji. Jeśli nie rozwijałaby się, nikt nie chciałby jej grać i słuchać. Oczywiście muzyka może być skonstruowana w skomplikowany sposób, ale nawet najtrudniejszych utworów można słuchać bez zbędnego zaprzątania sobie głowy. Muzyka nie wymaga refleksji, jednak naprawdę dobre utwory zmuszają do ciągłego rozmyślania o nich.
Ada: Jak zaczęła się Pana przygoda z muzyką klasyczną?
Vikingur Ólafsson: Zaczęło się od wielkiego fortepianu moich rodziców. Moja mama jest nauczycielką gry na tym instrumencie, więc to ona wszystkiego mnie nauczyła. Od najmłodszych lat zasłuchiwałem się w jej interpretacjach klasycznych utworów.
Ada: Kto według Pana zasługuje na miano najlepszego pianisty wszech czasów?
Vikingur Ólafsson: Chopin jest jednym z moich ulubionych pianistów, stawiam go obok Bacha, Mozarta i Beethovena. Właśnie wydałem jego 24 Preludia na swojej najnowszej płycie. Uważam, że preludia są jednymi z najważniejszych kompozycji fortepianowych. Jeśli chodzi o innych polskich kompozytorów, bardzo cenię Lutosławskiego i Szymanowskiego – obaj tworzyli wyjątkowo indywidualne i głębokie kompozycje.
Ada: Czy prócz muzyki klasycznej towarzyszy Panu jakiś inny gatunek?
Vikingur Ólafsson: Moim zdaniem powinniśmy rozdzielać muzykę na tylko dwa gatunki – pomysłową i nudną muzykę. Z natury jestem dość niecierpliwy i denerwuje mnie kiedy rzeczy są powtarzane w kółko, więc staram się słuchać muzyki, która może mnie zaskoczyć. I nie jest to muzyka z jednego, określonego przedziału czasowego, czy nurtu.
Ada: Czy mógłby Pan opowiedzieć nam o swoich planach na niedaleką przyszłość?
Vikingur Ólafsson: Niedawno przeprowadziłem się do Berlina. Obecnie komponuję dla telewizji RUV i zajmuje mi to dużo czasu. To całkiem nowe, ale i bardzo przyjemne doświadczenie. RUV w 2013 roku będzie emitować serię programów „okraszonych” moimi kompozycjami. Ich celem będzie rozprawienie się z wszelkimi założeniami gatunkowymi w muzyce i zwrócenie uwagi odbiorców na dźwięki, a nie etykiety.