Islandzka studentka, która pracowała w jednej z kurzych farm relacjonuje warunki tam panujące jako „obrzydliwe i okrutne”.
Margrét Gunnarsdóttir (na zdjęciu obok) w liście do vísir.is, opisuje doświadczenia związane z pracą w islandzkiej fermie jednego zimowego wieczoru:
„Pierwszą rzeczą, którą zobaczyłam w budynku, był stos martwych ptaków w narożniku, znajdujący się na tej samej przestrzeni, na której były żywe kurczęta. Zapach, który nas uderzył był tak silny, że palił moje gardło. Po półgodzinie musiałam wyjść na zewnątrz, by zwymiotować od zapachu amoniaku.”
Studentka opisuje jak ona i inni pracujący starali się spędzić zwierzęta do jednego końca budynku, podczas gdy martwe i umierające ptaki były pozostawione same sobie i tonęły w ekskrementach. Wkrótce kurczęta zaczęto wkładać na siłę po 11 do pudełek, które później pracownicy ustawiali jedno na drugim. Margrét była świadkiem, jak kilka-kilkanaście kurczaków zostało poważnie zranionych w trakcie sortowania. Dziewczyna ponownie wyszła na zewnątrz, aby ponownie zwymiotować, gdyż „było to obrzydliwe, jak i z powodu zapachu amoniaku”.
Margrét zakończyła swój list ostrzeżeniem:
„Mięso kurczaka i wieprzowina sprzedawana w sklepach naszego kraju pochodzą w każdym przypadku z ferm, w których zwierzęta cierpią w okrutnych warunkach przez całe swoje życie. W Islandii pod tym względem wcale nie dzieje się lepiej niż w innych krajach. Nie wierzę, że ludzie popierają takie metody produkcji. Można mieć wpływ na tę sytuację, bojkotując te produkty, aby ich sprzedaż znacznie spadła.”
TUTAJ znajduje się film z fermy kurzej w Australii, który zdaniem Margrét pokazuje dokładnie, jak traktuje się kurczęta w Islandii.