Wykuty w lodzie, zahartowany w ogniu, wylewający krew, pot i łzy. Nie poddam się…
Wielowymiarowość misji Macieja Maciejewskiego wymaga podjęcia i opisania wielu wątków. Wprowadzenia krok po kroku w zakamarki niezwykłego kraju, niezwykłej misji – niezwykłego człowieka. Jak to się stało, że akurat Islandia? Co go skłoniło do porwania się z motyką na słońce? A właściwie z rowerem w tak trudne warunki?
Czy człowiek potrafi pokonać samego siebie? I co z tym wszystkim ma wspólnego hasło „MOVE YOUR ASS”?
Islandia niczym kobieta. Dzika, nieokiełznana, lodowata, a jednocześnie gorąca
Każdy człowiek jest dzieckiem Ziemi. Dlatego tak dobrze czujemy się na łonie natury. Jednak pomimo swego piękna, powabu i niezwykłości, natura potrafi być zaskakująca, kapryśna i niebezpieczna.
Islandia jest niesamowitym cudem świata. Nazywa się ją „ziemią lodu i ognia”, gdyż z jednej strony około 1/10 powierzchni kraju stanowią lodowce, z drugiej spotkamy tu bardzo dużo wulkanów.
Kraj zaskakuje siłą gejzerów, dużą ilością gorących źródeł, potęgą i narastającą co roku liczbą wodospadów. Najbardziej jednak spektakularne są zorze polarne. Niezwykły kraj…
Warto tutaj podkreślić, że to zachwycające piękno ma jednak swoje drugie oblicze – pogodę. Klimat Islandii jest bardzo zmienny. Mieszkańcy mają nawet swoje powiedzenie, że jeśli komuś nie podoba się tutaj pogoda… wystarczy, żeby poczekał pięć minut, a będzie inna. W ciągu jednego dnia można doświadczyć czterech pór roku, a wszystko to dyktowane jest siłą wiatru. Każdy kto tutaj mieszka wie, że należy być przygotowanym na wszelkie możliwe amplitudy pogodowe. A zatem podróże, wyprawy, czy nawet prosty spacer mogą stanowić niemałe wyzwanie dla osób, które się ich podejmą w tym niezwykłym miejscu. I ekspedycji w takich właśnie warunkach, już w lipcu tego roku, podejmie się Maciej Maciejewski.
Jak to wszystko się zaczęło?
Praca redaktora naczelnego niezależnego pisma biznesowego może wydawać się świetną opcją. Człowiek jest zapraszany na eventy. Poznaje świat, ludzi, finansowe kuluary. Alkohol leje się strumieniami, a i posilić się można wykwintnie i obficie. Nic tylko brać, pić, jeść, śmiać się i korzystać. Problem pojawia się jednak wtedy, kiedy szala dobrobytu przechyla się za bardzo, czara przepełnia swoją miarę, a Ty słyszysz, że zafundowałeś sobie wyrok śmierci.
Cios za ciosem – życiowy ring
Nagle uświadamiasz sobie, że stoisz na ringu, walka już dawno trwa, a stawką jest Twoje życie. Dostajesz cios za ciosem:
- bach i zbliżasz się do wagi 120–130 kg,
- bach i lekarz mówi Ci „nie dożyjesz 50”, „serce pracuje coraz słabiej, masz ostrą hipokinezę czyli niewydolność lewej komory serca”
- bach i na dobicie „masz miażdżycę, mocne nadciśnienie tętnicze, cukrzycę”
- bach i „konieczne będzie wszczepienie bajpasów.
Jak mówi sam Maciek: „Miałem kondycję leżącego na OIOM-ie 100 latka i stan zdrowia umarlaka. Na rowerze mogłem przejechać tylko 200 metrów, spacer kończył się po ok. 400 metrach”.
A wszystko tylko dlatego, że przez tyle lat złudna przyjemność władała ciałem i umysłem, doprowadzając je do ruiny.
Jakby tych nieszczęść od losu było jeszcze mało, w tym samym czasie przychodzi kolejny, potężny cios… Nokaut wywala Cię z ringu życia – z tego świata odchodzi oboje wspaniałych rodziców. W zderzeniu z taką rzeczywistością masz dwa wyjścia:
- Poddać się i upaść na twarz, czekając na śmierć, albo…
- Wstać z kolan i walczyć, krzycząc tejże śmierci prosto w ohydną twarz „skarbie, ale ze mną nie pójdzie ci tak łatwo”.
Krew, pot i łzy
Podjęcie decyzji o zmianie „łatwego” trybu życia to bardzo ważny moment, ale najważniejsze jest zrobienie pierwszego i kolejnych kroków. Kiedy masz przed oczami konkretny cel, kiedy ubierzesz go w konkretny projekt, to są ogromne szanse na powodzenie. Tak właśnie zrodziło się pierwsze wyzwanie Maćka – program odchudzająco-naprawczy o wymownej nazwie MOVE YOUR ASS, który nota bene jest starterem każdej jego akcji. W ciągu dwóch lat wyrzeczeń i walki ze sobą schudł 40 kg. Ale tutaj pojawiła się pułapka. Jak sam mówi: „Nie na tym polega proces przemiany, żeby schudnąć 40 kg i potem ważyć znowu 120 czy 130 i mieć za sobą tylko to, że się schudło. Sztuką jest doprowadzić się do porządku i potem utrzymać to do końca życia”.
Na szczęście utrata kilogramów odblokowała energię, siły witalne, chęć do działania i pełnej fizycznej aktywności. Życie nabrało rozpędu, twórcze ADHD Maćka poszło w sport: ćwiczenia na siłowni z trenerem, rower, wychodzenie na wielokilometrowe wycieczki górskie.
Akcja goni Akcję – nie spocznę na laurach!
Zmotywowany sukcesem, zaczął realizować kolejne niesamowite projekty. Oto one:
MLM TOUR IN POLAND #1 (sierpień 2019, wyprawa rowerem z Sosnowca na Hel trwała 6 dni, zrobione 803 km),
MLM TOUR IN POLAND #2 (sierpień 2019, wyprawa rowerem z Sosnowca do Warszawy w jeden dzień, zrobione 308 km),
MLM TOUR IN MONT BLANC (sierpień 2020, zdobycie Aiguille du Midi 3842 m.n.p.m.)
KORONA GÓR POLSKI (sierpień 2019/sierpień 2021, zdobycie 28 szczytów należących do Korony Gór Polski + Krywań i Gerlach),
ICELAND 2021. A WALKING EXPEDITION THROUGH THE LAND OF ICE AND FIRE (lipiec 2021, wyprawa piesza w islandzkich górach trwająca 8 dni, zrobione dwa szlaki, start pod wodospadem Skógafoss meta w Landmannalaugar, w sumie ok. 150 km).
2024 w 2024
Ostatnia wyprawa sprawiła, że Maciek się zakochał. Jego serce mocniej zabiło do tego pięknego, niemal dziewiczego kraju. Spokój, cisza, ogromna przestrzeń, świeże powietrze – natura, która woła „chodź, odpocznij wreszcie”. Został, zamieszkał, wyciszył się, ale niestety stracił też czujność. Waga jest jak chochlik – lubi płatać figle, uwielbia wracać do, ironicznie mówiąc, szczytu swoich możliwości i je przekroczyć. Na szczęście tak się nie stało. Maciek w swojej czujności i w prezencie dla zdrowia, na swoje 50 urodziny, postanowił podjąć się kolejnego wyzwania, kolejnej edycji MOVE YOUR ASS. Trasa 2024 km gór, wodospadów, lodu, ognia i wiatru cudownej Islandii zostanie tym razem przebyta na dwóch kołach. ICELAND 2024, A BICYCLE EXPEDITION THROUGH THE LAND OF ICE AND FIRE. Taki tytuł nosi kolejne wyzwanie Maćka. W ciągu dwóch tygodni od 1 do 15 lipca 2024 roku Maciek przejedzie na rowerze całą Islandię dookoła (2024 km).
Nie ośmieszę się publicznie
Ludzie mają tendencję do składania obietnic innym, ale też i samym sobie. I niedotrzymywania ich. Dlatego dobrym sposobem na przejście przez proces i realizację swoich planów jest publiczne ich ogłoszenie. Człowiek ma wówczas świadomość, że musi wywiązać się z danego słowa, trzymać fason, gdyż każdy taki projekt ma ambasadorów. Są to poważne firmy, dlatego tak istotne jest wywiązanie się z danego, ogłoszonego publicznie przyrzeczenia.
Ambasadorami Projektu ICELAND 2024 są: Raypath International, MIHI, proWIN Polska, Kuźnia Charakteru. Natomiast Patronami Medialnymi są: Iceland News Polska, Network Magazyn, BusinessWoman & Life, Gabriela Wojciechowska, Netcoo, Network-Karriere, Leaders Magazine.
Rześki, giętki – człowiek „strzała” – przygotowanie do wyprawy
Podstawą takiego przedsięwzięcia jest mentalne i fizyczne przygotowanie. Jeżeli chodzi o tzw. mental Maciek jest spokojny, jak twierdzi: „Sama podróż nie wzbudza we mnie strachu. Sama akcja to wisienka na torcie”. Jeżeli z kolei chodzi o treningi, to patrząc całościowo będą one w sumie trwały pięć miesięcy. Ich celem jest osiągnięcie, tutaj cytuję: „stanu fizycznego i psychicznego 19 latka” (z obecnego 50 latka).
Już w pierwszym miesiącu treningów z Marcelem Krzakiem z Kuźni Charakteru, Maciek schudł 5 kg. Plan treningowy wygląda następująco: 4 razy w tygodniu trening siłowy, pomiędzy 5 km szybki marsz w tętnie 120–130, a od kwietnia dodatkowo jazda na rowerze. Oczywiście, z aktywnością (30% sukcesu), w parze musi iść dieta (70% sukcesu).
Dodatkowe atuty płynące z ciężkiego treningu oraz restrykcyjnej diety, o których wspomina Maciek to: odzyskiwanie energii, radości życia, twórczego ADHD, powrót do lepszego samopoczucia.
Strategia „na po-je-ba”
Każda duża impreza musi mieć plan. Co zrobię gdy? Jak postąpię kiedy? Ale nie z Maćkiem. Jego szalona strategia, taka sama za każdym razem, to po prostu „pójście na żywioł”. Przytoczę tutaj jego słowa: „Moja strategia to wsiąść na rower i jechać. Obliczyłem, że muszę zrobić ok. 200 km dziennie. Ale, jak zrobię 180 km będzie super, po prostu następnego dnia będę próbował zrobić 220 km. Później odpoczynek w samochodzie albo namiocie, posiłek, regeneracja, sen i znów na rower. To ja decyduję każdego dnia o tym, co robię. Nie dopuszczam myśli, że może się nie powieść”. Jednym słowem wolność, odwaga i pełny luz to najlepsza strategia.
Tylko ja, rower i 200 km
Nauczony doświadczeniem, tym razem stawia na bardziej dogodne rozwiązania. Cały potrzebny ekwipunek, ubrania, żywność itd. pojadą w samochodzie. W wyprawie bowiem będzie mu towarzyszyć jego cichy Anioł Stróż, żona Agnieszka. A sam bohater projektu ICELAND 2024 skupi się na samotnej jeździe w bardzo trudnych warunkach pogodowych i geograficznych Islandii. A teraz oczami innych…
Z miłością i pasją
„Można śmiało powiedzieć, że Maciek jest zakochany w Islandii. Już będąc pierwszy raz na wyjeździe w tym kraju wiedział, że tam zamieszka. Takie rzeczy się czuje w sercu… że to jest miejsce przypisane. Jako Polak chce teraz pokazać piękno tego, co jemu skradło serce, a przy tym robi to w determinacji, wytrwałości, dążeniu do celu. Bo droga wcale nie jest łatwa, ale warto nią podążać. Jak w biznesie, który sam opisuje w Network Magazynie. Chce pokazać, że te cechy zawsze doprowadzają do sukcesu”. (Gabriela Wojciechowska, specjalistka od social mediów, jedna z patronów tej akcji)
Wykuję z ciebie Adonisa
„Na treningach Maćka widać jego ogromną determinację i bardzo dużo zaangażowania w to, co robi. Maciek widzi, jak szybko może osiągać wyniki, wytrzymuje, daje radę. Jeśli chodzi o jego mentalne przygotowanie, w swojej praktyce mocno skupiam się na pracy nad umysłową i emocjonalną warstwą, przez ciało. Gdzie ciało jest bramą – portalem, przez który możemy pracować nad tymi mniej namacalnymi warstwami”. (Marcel Krzak, trener Maćka z Kuźni Charakteru)
Ponad słabości ciała
„Moja znajomość z Maciejem trwa już trzy lata i jest bardzo sercowa. On podobnie jak ja na swej drodze po drabinie kariery zawodowej wspinał się mentalnie i w bezruchu. Przejmował się wszystkim tylko nie własnym zdrowiem. Wszystko było ważne i pilne na już. A nasze serca dusiły się w źle odżywianych ciałach. Macieja w porę ostrzegł lekarz, mnie niestety dopiero moje serce. Ale do czego zmierzam… kluczem sukcesu jest chęć zmiany, dźwignięcie własnej świadomości ponad słabości ciała. Nowe horyzonty, nowe spojrzenie na siebie. Nie poprzez pryzmat wiedzy jaką posiadamy, ale to do czego nasze ciało jest zdolne, gdy je trochę przycisnąć. Jedno jest pewne. Jego projekty są światełkiem nadziei dla wszystkich sercowców”. (Dariusz Hampel, prowadzący rozmowy w programie Biznesowy Kompas)
Pokażę Wam moją bogatą duszę
„To wspaniale słyszeć o wyprawie Maćka po Islandii. Maciej zawsze był dla mnie osobą niezwykle barwną i pełną pasji, prawdziwym barwnym ptakiem. Jego bogata dusza i unikalna osobowość sprawiają, że jest idealnym kandydatem na tak ekscytującą przygodę. Na pewno sprawi, że inni poczują się wyjątkowo i barwnie. Wyprawa ICELAND 2024 wydaje się być nie tylko wyzwaniem, ale także okazją do głębszego poznania siebie i świata. Maciej, z jego zamiłowaniem do odkrywania nowych miejsc i doświadczeń, na pewno wykorzysta każdą chwilę tej podróży. Jego zdolność do czerpania radości z życia i jego niezwykła energia z pewnością dodadzą tej wyprawie wyjątkowego charakteru. Jestem przekonana, że ten projekt będzie dla niego nie tylko realizacją marzeń, ale także inspiracją dla innych, by śmiało podążać za swoimi pasjami”. (Sonia Kozub-Skalska, ekonomistka, naukowiec, właścicielka Kancelarii Podatkowej oraz Money Archetypes Certified Coach)
Facet z krwi i kości
„Cenię Maćka za jego podejście do wszystkiego co robi. To pasjonat. Wsparcie dla branży MLM, podążanie za marzeniami, upór w działaniu… To silny facet z zasadami. To wydarzenie jest kolejnym elementem układanki z wielobarwnych puzzli zatytułowanych możesz więcej. Szacun!”. (Marek Staszko, założyciel My Way Team, Akademia Zdrowego Biznesu w Projekt 2000)
Za Tobą pójdą, bo jesteś wzorem
„Maciej Maciejewski, niezłomny podróżnik i nieustraszony poszukiwacz przygód, nie spoczywa na laurach nawet po serii już niesamowitych projektów. W roku 2024 ponownie wyrusza na wyzwanie. Jego determinacja i gotowość do podejmowania nowych projektów imponują niezmiernie. To właśnie tacy ludzie budują w człowieku wiele cech, inspirując do działania i poszukiwania własnych granic. Jego zdolność do ciągłego rozwoju oraz otwartość na nowe doświadczenia stanowią wzór do naśladowania dla wielu. Wyruszając w kolejną wyprawę Maciej nie tylko przemierza nowe szlaki geograficzne, ale także wzbogaca się o nowe doświadczenia, które kształtują jego osobowość i charakter. Warto podziwiać takich ludzi, którzy nie boją się stawiać czoła trudnościom i dążą do osiągnięcia swoich celów niezależnie od przeciwności losu. Jego odwaga i determinacja stanowią inspirację dla innych pokazując, że granice są tylko w umyśle, a prawdziwe możliwości czekają na tych, którzy odważą się śmiać, marzyć i działać”. (Magdalena Horochowik, dyrektor międzynarodowy Klubu DUOLIFE)
Być superbohaterem…
Czy w dzisiejszym świecie trzeba mieć super moce, żeby być superbohaterem? Lasery w oczach, sieci strzelające z rąk czy zielony kolor skóry? Co właściwie jest wyznacznikiem tej „superowości”? Pokonanie bandytów deprawujących miasto? Wydobycie z opresji pięknej kobiety? A może zatrzymanie rozpędzonego pociągu? Jak science-fiction, prawda?
Odpowiedź na powyższe pytania brzmi – NIE. Nie trzeba. Bohaterem bowiem może być każdy, lecz nie każdego na to stać, bo zawsze wiąże się to z bólem, wyzwaniem, pokonywaniem trudności. A w świecie, w którym funkcjonujemy, żyje się nam wygodnie.
Wszelkie przyjemności są na wyciągnięcie ręki, więc ludzkość popada w lenistwo, wieczną zabawę i lekkie podejście do życia. Lecz takie życie w końcu rozliczy każdego. Bo jego szale zawsze dążą do równowagi. Równowagi bólu i przyjemności (homeostaza).
Dla mnie bycie superbohaterem zaczyna się wtedy, kiedy pokonujemy samych siebie. Ludzie, którzy świadomie wystawiają się na ból, zmieniają życie na lepsze, wychodzą ze strefy komfortu. Outsiderzy, tacy jak Ty Maćku, są przykładem do naśladowania. Idź więc po swój skarb. A my będziemy Ci kibicować. Powodzenia.
PS. Maciek zawsze lubi za jednym zamachem upiec kilka pysznych pieczeni na jednym ruszcie. Dlatego tym razem, podobnie jak trzy lata temu podczas wyprawy pieszej, również będzie zbierał fundusze dla chorych dzieci, podopiecznych fundacji HELP FURAHA. To niesamowite szkraby cierpiące na autyzm, porażenie mózgowe i zespół Downa.
Szczegóły tego podprojektu, który pomysłodawca nazwał roboczo ISLANDZKA EKSPEDYCJA SZCZĘŚCIA wraz ze zrzutką pieniężną, znajdują się TU.
Agnieszka Marszałek