Poważne zmiany, które zaszły w tym roku na najwyższych urzędach w kraju, są warte uwagi z wielu powodów, między innymi dlatego, że to kobiety piastują obecnie stanowiska premiera, prezydenta i biskupa.
Premier Kristrún Frostadóttir i prezydent Halla Tómasdóttir wygłoszą swoje pierwsze noworoczne orędzia do narodu. Kristrún w Sylwestra, a Halla w Nowy Rok. Swoje pierwsze noworoczne kazanie wygłosi również biskup Guðrún Karls Helgudóttir.
Erla Hulda Halldórsdóttir, profesor historii kobiet i płci kulturowej na Uniwersytecie Islandzkim, mówi, że jest to niewątpliwie ważny punkt zwrotny w historii państwa. W sąsiednich krajach występowały już precedensy, że kobiety piastowały takie stanowiska w tym samym czasie. Dlatego jest to ważny moment w historii praw kobiet przede wszystkim dla Islandii.
„Około roku 1950 roku, a nawet do 1980 roku, nic nie wskazywało na to, że taka sytuacja będzie miała dziś miejsce. My, Islandczycy, często myślimy, że jesteśmy bardzo postępowi w kwestiach równouprawnienia, ale wcale tak nie jest. Chociaż kobietom wcześnie przyznano u nas wszelkie prawa, w większości przypadków istniała duża niechęć do umieszczania ich na wysokich stanowiskach. Od czasu, gdy Ingibjörg H. Bjarnason znalazła się w parlamencie, minęło około 60 lat, zanim odsetek zasiadających w nim kobiet osiągnął pięć procent” – stwierdziła Erla w wywiadzie dla Morgunblaðið.
Dodała ona również, że warto zadać pytanie, dlaczego kobiety osiągnęły punkt, w którym się obecnie znajdują, ponieważ od dawna pokutuje mit, że odgrywanie ról przywódczych leży po prostu w naturze nordyckich kobiet, które wywodzą się od wikingów. Jednak w świetle historycznych faktów nie ma na to dowodów, a sukces jest raczej wynikiem niestrudzonej walki o równy status płci.
Zgodził się z nią historyk Stefán Pálsson. Zauważył on również, że choć kraje skandynawskie od dawna szczycą się swoją czołową pozycją w zakresie równouprawnienia płci, to historycznie bogata tradycja obierania kobiet za przywódców istniała raczej w krajach Azji Południowo-Wschodniej, takich jak Indie i Pakistan. To tam silne przywódczynie sprawowały władzę, zanim takie przypadki miały miejsce w krajach zachodnich.
Oboje uważają, że nie ma pewności, czy obecna sytuacja ma szanse się utrzymać. Niemniej ich zdaniem to, że tak wiele kobiet zajmuje wpływowe stanowiska, jest zjawiskiem niezmiernie pozytywnym. Przeciwdziała ono bowiem głęboko zakorzenionemu przekonaniu niektórych, że nie są one tak zdolnymi przywódcami jak mężczyźni.