Po wielu spekulacjach okazuje się, że irlandzki mistrz UFC Conor McGregor nie przechodzi na emeryturę, mimo, iż w czwartek napisał na Twitterze, że zdecydował się na wcześniejsze zakończenie kariery.
Po tym oświadczeniu, prezydent UFC Dana White poinformował, że wycofał McGregora z rewanżu z Nate’m Diazem, ponieważ mistrz nie chciał promować walki. Jak poinformował portal TMZ, UFC obiecało opłacić loty prywatnym samolotem na konferencje prasowe oraz transport „wszelkiego rodzaju sprzętu, który powędruje z Islandii do Vegas na to wydarzenie”. UFC miało nawet stworzyć siłownię identyczną z tą w klubie Mjölnir, w którym McGregor trenował w zeszłym tygodniu u boku islandzkiego zawodnika MMA Gunnara Nelsona.
Sprawy przybrały nieoczekiwany obrót, kiedy McGregor wycofał się ze swoich słów w długim poście na Facebooku, wyjaśniając, że „zagubił się w zamieszaniu dotyczącym promocji i zapomniał o sztuce, jaką jest walka”.
„Czasem bywa tak, że musisz przestać rozdawać ulotki i wracasz do cholernego sklepu”, napisał McGregor.
„Z odpowiednimi poprawkami i właściwą perspektywą, dokończę to, co zacząłem podczas ostatniej walki. Jednak nie uda mi się to, jeśli znowu będę musiał rozdawać ulotki. Nadal chcę uczestniczyć w grze, chcę robić to nawet lepiej, niż inni, ale tym razem poprosiłem o większą swobodę, aby móc skupić się na treningach. Nie odciąłem się zupełnie od mediów, chciałem tylko pewnej zmiany. Ale odmówiono mi tego. W promocję tego wydarzenia włożono 10 milionów dolarów. Aby okazać dobrą wolę, sprawiłem, że ta kwota nie tylko się zwróciła, ale wręcz potroiła. Wystarczył jeden tweet. Zostawcie te 10 milionów na promocję innych gości, którzy tego potrzebują. Moje walki są dobre. Muszę się teraz odizolować. Będę walczył z wyższym, potężniejszym, cięższym zawodnikiem. Chcę się do tego dobrze przygotować”.
Ilona Dobosz