Po raz kolejny turysta wpadł tarapaty na Diamentowej Plaży w pobliżu laguny lodowcowej Jökulsárlón, gdy został uwięziony na krze lodowej pośród silnych fal. Wszedł tam, aby jego znajomi mogli zrobić mu zdjęcia.
Przewodnik turystyczny Kristján E.Karlsson był tam z grupą wycieczkową i uwiecznił na zdjęciach całą sytuację. „Udało mu się wydostać z pułapki. Jednak była to bardzo niebezpieczna zabawa, a fale były naprawdę bardzo silne” – powiedział Karlsson dla magazynu mbl.is. Dodał też, że nikt nie był w stanie pomóc temu człowiekowi.
Kristján jako częsty bywalec laguny Jökulsárlón twierdzi, że lekkomyślne zachowanie turystów jest tu na porządku dziennym. Dodał także, że najczęściej takie niemądre pomysły mają turyści z Azji.
„Biura podróży organizują różnego rodzaju wycieczki. Turyści jeżdżą także samodzielnie w nieznany im teren i warunki, nie wiedząc, jakie zagrożenia na nich czyhają”.
Kristján powiedział, że widział na tej plaży dziecko, które było całe mokre, więc chyba musiało zostać zalane przez falę. Tutejsze fale mogą być bardzo niebezpieczne, choć nie są tak duże, jak te z czarnej plaży Reynisfjara.
Co mogłoby się stać z osobą przebywającą na takiej lodowej krze? Mogłaby zostać zmyta do morza przez fale, a w wodzie mogłaby zostać zmiażdżona przez kawały lodu. Nawet bez zmiażdżenia między krami po kilku minutach przebywania w tak zimnej wodzie następuje śmierć z wyziębienia.
Grupa GMT/Monika Szewczuk