Brexit – co oznacza dla Brytyjczyków w Islandii

Dodane przez: INP Czas czytania: 2 min.
Ambasada Wielkiej Brytanii w Reykjaviku / fot. wikipedia.org

Islandczycy mieszkający w Wielkiej Brytanii i obywatele brytyjscy w Islandii są w stabilnej sytuacji, niezależnie od tego, czy i w jaki sposób Wielka Brytania opuści Unię Europejską, zapewnił brytyjski ambasador.

Status i forma Brexitu pozostają niejasne, a niepewność ta wzrosła jeszcze po ogłoszeniu przez premiera Borisa Johnsona, że chce, aby 12 grudnia odbyły się wybory parlamentarne, jeśli posłowie poświęcą więcej czasu na rozważenie decyzji o wyjściu z UE.

- REKLAMA -
Ad image

Na proponowane przedterminowe wybory musi zgodzić się dwie trzecie członków Izby Gmin. Nie jest jasne, czy wystarczająco duża liczba posłów zagłosuje za tym posunięciem. Wszystkie partie opozycyjne z zadowoleniem przyjmują perspektywę wyborów, ale są ostrożne co do ich czasu i okoliczności. Wielu z posłów, zanim zgodzi się na grudniowe wybory, chce mieć konkretne zapewnienie, że Brexit zostanie opóźniony do końca stycznia.

W ambasadzie brytyjskiej w Reykjaviku zorganizowano ostatnie z serii otwartych spotkań BritIce dla Brytyjczyków zamieszkałych w Islandii i innych zainteresowanych stron.

„Wyjaśniliśmy, że osiągnięto porozumienie z władzami islandzkimi. Brytyjczycy mieszkający w Islandii, gdy Wielka Brytania opuści Unię Europejską, będą mogli tu nadal mieszkać, pracować i studiować” – powiedział dla RÚV ambasador Michael Nevin.

Nevin zapewnił również, że nie ma powodu, aby ludzie niepokoili się tym, co się stanie po Brexicie. Niezależnie od okoliczności prawa obywateli brytyjskich na Islandii, a także obywateli islandzkich w Wielkiej Brytanii nie zmienią się, jeśli mieszkają oni w danym miejscu w momencie opuszczenia UE przez Wielką Brytanię.

Nevin podkreśla, że umowy pomiędzy tymi dwoma krajami mają również zastosowanie do kwestii handlowych. „Myślę więc, że Brytyjczycy i Islandczycy znajdują się w dość dobrej sytuacji i jesteśmy przygotowani na każdy scenariusz” – dodał.

Grupa GMT/Grażyna Przybysz

Udostępnij ten artykuł