Zarówno Stjarnan w Lidze Mistrzów, jak i FH oraz KR zawiodły na całej linii w pierwszych spotkaniach rund eliminacyjnych europejskich pucharów. O ile od Stjarnanu ciężko było oczekiwać zwycięstwa, tak FH i KR miały mieć solidną zaliczkę przed meczami rewanżowymi. Tak się jednak nie stało.
Stjarnan przegrał w pierwszym meczu z Celitkiem w Glasgow 0:2. Można jednak pochwalić niezłą grę defensywną „Gwiazd”, bo przy tak słabej formie w lidze obawiano się w Szkocji pogromu. Islandczycy zagrają mecz rewanżowy u siebie, ale chyba nikt nie spodziewa się tu żadnej niespodzianki oprócz nadziei na ciekawe widowisko. KR Reykjavik z kolei podejmował u siebie w eliminacjach Ligi Europy ekipę z Norwegii. Rosenborg był faworytem na papierku i tak też pokazał się na boisku. Goście byli słabszym zespołem od KR, ale jeden niepotrzebny błąd w polu karnym, który doprowadził do tego, że sędzia wskazał na jedenastkę – mocno pokrzyżował plany stołecznych piłkarzy. KR próbował od 56 minuty odrobić straty, jednak nie udało się. W Trondheim podopieczni Bjarni Guðjónssona muszą więc zdobyć minimum dwa gole, aby awansować dalej – o ile żadnej bramki nie strzeli Rosenborg. Największy żal można mieć jednak do FH Hafnarfjörður, który jako faworyt przystępował do meczu z Inter Baku. FH ponownie zagrał spokojne i zachowawcze spotkanie, zaczynając mecz z kilkoma kluczowymi piłkarzami na ławce. Na boisku przez całą pierwszą połowę dyktowali obrazy gry, zbytnio się nie przemęczając. W 39 minucie gola z rzutu karnego zdobył dla gospodarzy Atli Guðnason. Wszystko sypnęło się po przerwie, kiedy po faulu bramkarza Róberta Örn Óskarssona sędzia podyktował dla Azerów rzut karny. Nika Kvekveskiri go wykorzystał i od 54 minuty FH już tylko remisowało 1:1. Siedem minut później było już 1:2. Taki wynik stawia FH w bardzo niekorzystnej sytuacji i wymaga w rewanżu bardzo dobrej gry i skuteczności strzeleckiej. W Baku będzie to jednak dla Islandczyków utrudnieniem, gdyż obecnie panują tam wysokie temperatury. Niestety, ale za tydzień może okazać się, że wszystkie islandzkie kluby zakończą swoją tegoroczną przygodę w europejskich pucharach. Jest to o tyle przygnębiające, gdyż w tym sezonie oczekiwano na solidną grę aż do 4. rundy eliminacyjnej w Lidze Europy – a może nawet i awans. Stały za tym ciekawe transfery, przekwalifikowanie FH do statusu profesjonalnego oraz zmiana strategii drużyn biorących udział w eliminacjach. Na sukcesy przyjdzie nam prawdopodobnie poczekać do najbliżej następnego roku.