Koszty leków przeciwcukrzycowych ponoszone przez Sjúkratryggingar Íslands, czyli islandzkie ubezpieczenia zdrowotne, wzrosły w ostatnich latach ponad pięciokrotnie. U coraz większej ilości osób diagnozuje się cukrzycę typu 2, co oczywiście tłumaczy ten wzrost, ale leki te są również stosowane m.in. w leczeniu otyłości. Lekarz w Landspítali mówi, że ważne jest oferowanie innych opcji niż leczenie farmakologiczne.
Zachorowania na cukrzycę znacznie wzrosły w ostatnich latach, zwłaszcza na cukrzycę typu 2, co ma miejsce w dziewięciu na dziesięć przypadków. Leki obniżające poziom cukru we krwi są coraz częściej stosowane w leczeniu tego rodzaju cukrzycy, a liczba pacjentów je zażywających prawie się podwoiła od 2015 roku, kiedy było ich blisko 9 tys. W 2021 roku wzrosła ona do ponad 16 tys. Koszt wzrósł ponad pięciokrotnie, czyli z prawie 302 mln koron do nieco ponad 1, 6 mld. Jeśliby połączyć dwie kategorie, które zawierają leki na cukrzycę, można zauważyć, że żadna inna choroba nie kosztuje Sjúkratryggingar Íslands więcej. Leki na ADHD były na szczycie najbardziej kosztownych lekarstw przez długi czas, do 2018 roku, kiedy to leki na cukrzycę przeskoczyły na wyższą pozycję i kosztowały w zeszłym roku prawie dwa miliardy. Ten szybki wzrost zachorowalności na cukrzycę typu 2 jest powodem do niepokoju.
„Uważam, że sytuacja nie jest dobra. Około 7-8 pacjentów na 10 ma nadwagę. Staje się to sporym problemem i wymaga ogromnych nakładów finansowych, oprócz oczywiście wpływu, jaki ma indywidualnie na chorych” – mówi Rafn Benediktsson, naczelny lekarz endokrynologii w Landspítali.
Chociaż cukrzyca typu 2 jest związana z dziedzicznością, to zwykle czynniki zewnętrzne, takie jak styl życia i otyłość, powodują rozwój tej choroby. W odpowiedzi coraz częściej stosuje się ostatnio leki hipoglikemizujące. „Warianty tych leków są stosowane w leczeniu otyłości, która jest jednym z podstawowych czynników rozwoju cukrzycy typu 2 u osób z niefortunną historią genetyczną” – mówi Rafn.
Lekarz twierdzi, że leki te są przydatne, a pacjenci często tracą 10-20 kilogramów. Nie wszystkim jednak przynoszą spodziewane korzyści i nie wystarczą do bardzo dużej utraty wagi. Leki wpływają na kilka czynników, takich jak naturalna produkcja insuliny, ruchy jelit, ale także apetyt oraz uczucie sytości. Jednak Rafn nie chce sugerować, że są one jedynym rozwiązaniem problemu rosnącej nadwagi mieszkańców kraju.
„Nie sądzę, aby w społeczeństwie takim jak nasze było możliwe poddawanie wszystkich operacji lub leczeniu farmakologicznemu. Nie na dłuższą metę. To jest zdecydowanie za drogie, nasz system opieki zdrowotnej się załamie” – mówi Rafn.
Lekarz chciałby nowego podejścia do problemu. Nie wystarczy powiedzieć ludziom, żeby mniej jedli i ćwiczyli, sprawa jest znacznie bardziej skomplikowana. Należy utworzyć zespoły, które pomogą ludziom poradzić sobie z problemem otyłości. Na przykład za pomocą metod, które wiążą się ze znaczną redukcją kalorii przez pewien okres czasu, a następnie przywrócenie relacji pacjenta z jedzeniem. „Idealnie byłoby, gdyby nowy minister zdrowia uczynił to jednym z priorytetowych działań podczas trwania swojej kadencji, a mianowicie stworzył zespół, który będzie szkolił inne grupy, tak aby we wszystkich częściach kraju istniała wiedza i umiejętności oraz doświadczenie do radzenia sobie z takimi problemami” – mówi Rafn.