W artykule opublikowanym na łamach Morgunblaðið, muzyk Bubbi Morthens skrytykował rząd, branżę turystyczną i restauratorów za uleganie trendom anglojęzycznym. Jak zauważył Bubbi, jedną kwestią dla branży turystycznej jest osiąganie zysków, a inną prowadzenie wojny z językiem islandzkim.
„Huragan zwany angielskim przetacza się przez kraj i wykorzenia nasz język” – powiedział Bubbi. Skrytykował rosnący wpływ języka angielskiego w islandzkim społeczeństwie. Zauważył, że Reykjavík jest wypełniony angielskim oznakowaniem, restauracje wybrały język angielski jako pierwszy, a lokalne grupy interesu zaczęły pisać listy do rządu w języku angielskim.
„Doszliśmy do punktu, w którym wszyscy, którzy tu mieszkamy, musimy zadać sobie pytanie: Czy chcemy mówić po islandzku? Czy chcemy czytać po islandzku? Czy chcemy śpiewać nasze islandzkie pieśni ze wszystkimi słowami, które rozumiemy sercem i duszą?” – pytał Bubbi.
Według niego, jeśli odpowiedź brzmi „tak”, nie można dłużej czekać; nadszedł czas, aby walczyć o język ojczysty. „Rząd Islandii, parlamentarzyści, artyści, wszyscy obywatele, gdziekolwiek się znajdziemy: weźmy się w garść” – zaapelował Bubbi.
Uważa on, że działania musi podjąć również branża turystyczna. „Bez naszego języka jesteśmy niczym więcej, jak tylko piękną skałą na północnym Atlantyku, a nie niezależnym narodem mieszkającym we własnym kraju. Wszyscy są tu mile widziani, a ludzie, którzy chcą mieszkać na Islandii, wzbogacają nasz kraj i naszą kulturę. Jednak ważne jest, aby pomóc im w nauce naszego języka. Islandzki jest spoiwem, które łączy nas wszystkich, naszą matką, naszym ojcem, w rzeczywistości naszą siłą wyższą. W języku islandzkim »zawsze można znaleźć odpowiedź«, jak zauważył poeta – i musimy już teraz stanąć w obronie naszego języka” – podsumował Bubbi.