Miejsce erupcji w Litli-Hrút na półwyspie Reykjaness jest obecnie niedostępne dla odwiedzających i pozostanie takie co najmniej do rana. Decyzja o zamknięciu została ponownie przeanalizowana podczas porannego spotkania służb bezpieczeństwa publicznego i ratowniczych i postanowiono utrzymać zamknięcie ze względu na zagrożenia.
Hjördís Guðmundsdóttir, kierownik ds. komunikacji w zakresie bezpieczeństwa publicznego, powiedziała w wywiadzie dla agencji informacyjnej krótko po tym, jak po raz pierwszy zdecydowano się zamknąć dostęp do miejsca erupcji w czwartek, że decyzja została podjęta w celu zapewnienia bezpieczeństwa turystom i personelowi ratunkowemu. Zarówno z powodu pożarów, zanieczyszczenia powietrza, ale także z powodu nieodpowiedzialnego zachowania ludzi.
„Ogólnie zachowanie ludzi wczoraj nie było wzorowe, widzieliśmy zdjęcia, na których około stu osób znajdowało się przy kraterze. To oczywiste, że to tylko kwestia czasu, zanim wydarzy się coś poważnego”.
Úlfar Lúðvíksson, szef policji w Suðurnes, powiedział w wywiadzie dla agencji informacyjnej, że warunki nie uzasadniają otwarcia dostępu w tej chwili.
Warunki pogodowe są takie same jak wczoraj, a służby ratownicze muszą również uzyskać lepszy wgląd w rozprzestrzenianie się pożarów i wykorzystać ten dzień na dalszą budowę szlaku.
Zanieczyszczenie powietrza
Þorsteinn Jóhannsson jest ekspertem ds. jakości powietrza w Agencji Środowiska. Mówi, że w miejscach erupcji występują obecnie dwa rodzaje zanieczyszczeń – z jednej strony gaz z erupcji, a z drugiej dym z pożarów. Oba mogą być niebezpieczne dla ludzi.
„Obecna erupcja jest podobna do tych, których doświadczyliśmy tu w poprzednich latach. Wulkan emituje przede wszystkim dwutlenek siarki, który jest substancją niebezpieczną i występuje w najwyższym stężeniu. Dodajmy do tego dym z pożarów i otrzymamy chemiczną zupę. Jest to bardzo szkodliwe zanieczyszczenie i prawdopodobnie gorsze niż zanieczyszczenie gazowe spowodowane samą erupcją”.
Płynąca lawa
Jón Haukur Steingrímsson jest geoinżynierem w Efla i był odpowiedzialny za kwestie dostępności i oznakowanie szlaków turystycznych do miejsca erupcji. Mówi, że nie ma wątpliwości, że w strefach zagrożenia warunki mogą zagrażać życiu.
„Zachowanie, które miało miejsce w kraterze w nocy z wtorku na środę jest po prostu szalone. Wiele osób wchodziło na stygnącą lawę, wkraczając niemal do nowych kraterów. Zaledwie kilka dni po rozpoczęciu erupcji brzegi krateru mogą pękać, a luźny materiał spada przy najmniejszym potrąceniu. Więc takie postępowanie jest tak szalone, że trudno w to uwierzyć”.
Pożary trawy i mchu
Þorsteinn Jóhannsson, ekspert ds. jakości powietrza w Agencji Środowiska, twierdzi, że zanieczyszczenie spowodowane pożarami jest w rzeczywistości najgorsze.
„Jest to zanieczyszczenie dymem na poziomie kilku tysięcy mikrogramów, a limit ochrony zdrowia w okresie 24 godzin wynosi pięćdziesiąt mikrogramów” – mówi Þorsteinn.
Dodaje również, że ten rodzaj dymu nie zagraża życiu. „Ludzie odczuwają podrażnienie gardła, pieczenie oczu, a u osób chorych może to również wywołać reakcję zapalną w płucach”.
„Podczas gdy dym jest zauważalny, zanieczyszczenie innymi gazami może być niewidoczne” – mówi Þorsteinn.
Kiedy wieje wiatr, zanieczyszczenia gazem i dymem zwykle łatwo się rozwiewa, ale stężenie zanieczyszczeń może wzrosnąć do niebezpiecznego poziomu, jeśli wiatru nie ma.
„W pagórkowatym terenie zanieczyszczenia mogą gromadzić się w zagłębieniach lub dolinach w śmiertelnych wręcz ilościach. Nie widzieliśmy tego w tej erupcji, ale takie warunki panowały podczas erupcji w Holuhraun. Doszło do naprawdę groźnych sytuacji, nie wystarczały tam nawet maski przeciwgazowe”.
Gazy groźne dla życia
Zagrażające życiu gazy w miejscach erupcji są w większości bezbarwne i bezwonne. Siarkowodór jest bezbarwnym gazem o nieprzyjemnym zapachu przypominającym zepsute jaja.
Wraz ze wzrostem stężenia zapach zanika, po przekroczeniu 6 mg/m³ gaz ten staje się niebezpieczny dla ludzkiego zdrowia. Stężenie 100 mg/m³ powoduje uszkodzenie wzroku, natomiast przy stężeniu powyżej 1 g/m³ śmierć powoduje już jeden wdech.
Warto do miejsca erupcji zabierać ze sobą czujniki gazu. Aby działały prawidłowo, należy je włączyć przed wyruszeniem w drogę w normalnej jakości powietrza w celu wyzerowania. Idealnie byłoby, gdyby mierniki gazu były umieszczone na wysokości kolan lub niżej, ponieważ wtedy obecność gazu zostanie zidentyfikowana wcześniej i będzie więcej czasu na reakcję i opuszczenie obszaru.
Nowa i stara lawa
Jón Haukur mówi, że najlepiej jest wyjść z założenia, że nie wolno wchodzić na lawę w pobliżu centrów erupcji. Niezależnie od tego, czy płynie teraz, czy podczas ostatnich erupcji. „Oczywiście nie wolno w ogóle dotykać lawy, pod żadnym pozorem, a także nie wolno rzucać w nią kamieniami ani w żaden sposób jej uszkadzać, co niestety miało miejsce w wielu przypadkach”.
Jón Haukur mówi, że krawędzie lawy, która wypłynęła w ciągu ostatnich dwóch lat, są z pewnością zestalone, ale pod spodem może płynąć świeża lawa. „Widzieliśmy, w zeszłym roku, kiedy nowa lawa wypłynęła z jęzora lawy utworzonego w 2021 roku w Merardalur. Nie da się więc powiedzieć, że cała lawa jest zestalona. W różnych miejscach znajdują się jeziora lawowe, z których lawa może się wydostawać”.
Strefy zagrożenia wokół starszej lawy są dość dobrze zdefiniowane i oznaczone odpowiednimi znakami. W przypadku nowej lawy strefa zagrożenia jest znacznie szersza, a ludzie nie powinni w ogóle przebywać w jej pobliżu.
Z przesuwającego się czoła lawy spadają kawałk skał, czasem bardzo duże. Zdarzało się to wielokrotnie w 2021 i 2022 roku, a cienkie strumienie lawy mogą spływać bardzo szybko i zaskoczyć przebywających w pobliżu ludzi.
Jón Haukur mówi, że czoło nowej lawy toczy się do przodu jak buldożer. „Kawały skał spadają bez ostrzeżenia. To po prostu miejsce, w którym ludzie nie powinni się kręcić”.
Jezioro lawowe
Wewnątrz krateru znajduje się jezioro lawowe. „Ludzie, którzy stoją na ziemi przy kraterze, nie zdają sobie sprawy, że kilkadziesiąt metrów nad nimi znajduje się jezioro lawy. Jeśli obrzeże krateru pęknie, lawa spłynie błyskawicznie, a ludzie nie mają przed nią ucieczki”.
Teren poza wyznaczoną ścieżką
Jón Haukur zajmował się dostępnością i oznakowaniem szlaków turystycznych do miejsca erupcji. Mówi, że głównym powodem, dla którego do miejsca erupcji została wyznaczona tylko jedna droga, jest to, że łatwiej jest mieć wgląd w ten obszar i zapewnić pomoc tym, którzy jej potrzebują.
O tym, które drogi są otwarte, decyduje policja. Jón Haukur mówi również, że doświadczenie pokazuje, że jeśli ludzie nadchodzą ze wszystkich kierunków, dotarcie do osób potrzebujących pomocy może być trudne. Wybrana ścieżka jest najłatwiejsza do przejścia.
„To jest dostępna trasa oraz co również jest bardzo ważne, jest tu dużo miejsc parkingowych”.
„Trzeba po prostu zdać sobie sprawę, jak wielu ludzi wędruje do wulkanu i jak wiele było wezwań ratowników do osób wyczerpanych, ze skręconymi kostkami czy złamaniami.
Nikt nie próbuje stworzyć tutaj państwa policyjnego, staramy się tylko sprawić, aby służby ratownicze, które tu pracują, były w stanie nieść pomoc.
Służby proszą, aby postępować zgodnie z instrukcjami władz, nie wchodzić na lawę i unikać stref zagrożenia.