Pielęgniarki z oddziału ratunkowego w Landspítali twierdzą, że pacjenci są zagrożeni, a ryzyko popełnienia błędów przez personel znacznie wzrosło, ponieważ pracownicy są przepracowani. Dyrekcja szpitala, dyrektor medyczny ds. zdrowia i rząd byli wielokrotnie informowani o tej sytuacji, ale nic się nie zmieniło.
Pielęgniarka z oddziału ratunkowego, Soffíi Steingrímsdóttir, napisała w imieniu swoim i kolegów oświadczenie do mediów. Można w nim przeczytać, że liczba pacjentów często przekracza 80 osób dziennie, a na oddziale jest tylko 36 miejsc dla chorych i rannych. Średnio do 30 pacjentów czeka na przyjęcie na oddziały stacjonarne przez wiele dni, a w najgorszym przypadku było to nawet 50 pacjentów dziennie oczekujących na przyjęcie.
„Od miesięcy, a nawet lat, dyrekcja szpitala i władze sanitarne są w pełni świadome, że w tych warunkach na oddziale panuje kryzys. Oddział jest stale przepełniony. Pracownicy boją się, że będą popełniać błędy, które mogą mieć poważne i nieodwracalne konsekwencje” – czytamy w oświadczeniu.
„Każdego dnia dochodzi do sytuacji, w której karetki z pacjentami czekają na przyjęcie i każdego dnia pogotowie wypełnia się chorymi i rannymi, którzy czekają nawet do 6 godzin, aby dostać się na badania, diagnostykę i leczenie”.
Raporty, zgłoszenia, sugestie i memoranda dotyczące powagi sytuacji wielokrotnie trafiały do zarządu szpitala, dyrektora ds. medycznych i ministra zdrowia. Nie doprowadziło to jednak do żadnych zmian, a pacjentów umieszcza się na korytarzach oddziału, w stołówce pracowniczej i w pokojach dla bliskich.
„Wobec sytuacji w szpitalnym oddziale ratunkowym panuje obojętność. Wydaje się, że nikt nie jest odpowiedzialny za brak działań w celu rozwiązania problemu” – tak brzmi podsumowanie oświadczenia.