Społeczność polska na Islandii jest pogrążona w ogromnym smutku po pożarze, do którego doszło w piątek w Reykjaviku przy ulicy Bræðraborgarstigur 1. W pożarze śmierć poniosły trzy osoby, których jeszcze oficjalnie nie zidentyfikowano. Konsul mówi, że ofiary są Polakami w wieku około dwudziestu, trzydziestu lat.
„Otrzymaliśmy wiele telefonów od przyjaciół i krewnych ofiar, ale pierwszą rzeczą, którą musieliśmy zrobić w piątek, była pomoc tym, którzy przeżyli” – mówi Jakub Pilch, polski konsul w Islandii.
Wśród mieszkańców domu na Bræðraborgarstig 1, który spłonął w piątek, jest kilku Polaków.
„W piątek musieliśmy jak najszybciej pomóc osobom, które przeżyły pożar. Sześć osób straciło dach nad głową i staramy się zrobić, co w naszej mocy, aby znaleźć im miejsce, gdzie będą mogli się zatrzymać. Ci ludzie faktycznie stracili wszystko, co mieli, jedyne, co pozostało, to odzież, którą mieli na sobie. Stracili także wszystkie dokumenty, paszporty i tym podobne” – mówi Jakub.
W rozmowie z dziennikarzami konsul powiedział, że śmierć Polaków wywołała żałobę wśród Polonii na Islandii.
„Społeczność polska jest w żałobie. Jest to prawdopodobnie jedna z największych tragedii, jaka dotknęła polską społeczność na Islandii” – dodał Jakub.
Krewni ofiar zostali poinformowani o tragedii i śmierci członków rodziny. Niezwykle trudne jest oczekiwanie na oficjalną identyfikację ofiar.
„To ogromne obciążenie dla krewnych – rodziny są poinformowane o tym, że ich bliscy zginęli w pożarze. Teraz muszą czekać na oficjalną informację, że ciała zostały zidentyfikowane i potwierdzona została tożsamość zmarłych” – mówi Jakub.
„Wiele z osób, które mieszkały w tym budynku, najprawdopodobniej przybyły na Islandię niedawno” – mówił konsul, dodając, że ludzie ci natychmiast zaczęli szukać pomocy w Ambasadzie RP.
„W polskiej społeczności jest wiele osób, które pospieszyły z pomocą. Szczególnie w tak trudnym momencie osoby te pomogły tym, którzy przeżyli, znaleźć schronienie. Zaoferowano im także inne formy pomocy. Z pomocą pospieszyli członkowie polskiego stowarzyszenia Zabiegani Reykjavik, kościół katolicki oraz niezależne firmy i osoby prywatne, które skontaktowały się z nami i zorganizowały wsparcie”.
Czerwony Krzyż zapewnił im nocleg na jedną noc.
„Pierwsza pomoc dla tych, którzy przeżyli, przyszła z Czerwonego Krzyża. Po tym jak dom spłonął, ludzie zostali na ulicy. Czerwony Krzyż zapewnił im pierwszy nocleg, ale potem wszyscy musieli znaleźć sobie jakieś miejsce do mieszkania” – mówi Jakub.
„Po pierwszej nocy niektórzy zwrócili się do Miasta Reykjavik o pomoc społeczną, podczas gdy inni musieli znaleźć zakwaterowanie na własną rękę. Poradzono im, aby udali się do urzędu pomocy społecznej. Udali się tam i pomogłem im ubiegać się o pomoc. Jednak większość z nich, ze względu na dochód, nie spełnia wymagań w zakresie pomocy społecznej. Tylko dwie osoby otrzymały mieszkanie socjalne, a reszta musiała szukać innych środków zaradczych”.
Wszyscy, którzy mieszkali na Bræðraborgarstíg 1, otrzymali pomoc, i stało się tak głównie dzięki życzliwym obywatelom, którzy zaoferowali pomocną dłoń.
„Wszyscy mają zagwarantowaną pomoc w najbliższych dniach, ale zobaczymy, co będzie dalej”.
„Otrzymaliśmy wiele informacji od osób, które są chętne pomóc, i dzięki temu ktoś będzie mieć stały dom”.
Na oddziale intensywnej terapii nadal pozostaje jedna osoba. Oficer policji, Ásgeir Þór Ásgeirsson, powiedział, że organa śledcze nadal prowadzi dochodzenie w sprawie pożaru.
visir.is/Marta Magdalena Niebieszczańska