Islandia to nie tylko raj dla faworytów ekstremalnych przygód czy mało ambitnych turystów szablonowo odhaczających kolejne atrakcje w przewodniku.
Wyspa ognia i lodu – oprócz miłośników dzikiego krajobrazu oraz fanów baraniny pod każdą postacią – przyciąga również nietypowych kolekcjonerów wrażeń. Często nazywa się ich ‘alternatywnymi turystami’, ‘nowoczesnymi odkrywcami’ czy po prostu ‘szperaczami’. Docierają do miejsc, które dla potencjalnego turysty stanowią mało znaczące z daleka omijane pustostany, zaśmiecające swym jestestwem piękno podziwianego krajobrazu. Co może bowiem zaciekawić w opuszczonej chacie, spustoszałym domu czy zdewastowanym budynku gospodarczym kiedy obok wulkany, gejzery, góry, doliny i ciepłe wody.
Dla nich to istne perełki, obiekty o unikatowej wartości, kawałki historii odpadającej razem z tynkiem, upadającej jak resztki konstrukcji niegdyś dumnie wznoszonej w konkretnym celu. W rozpadającym się wraku pojazdu odnajdują fascynujące resztki piękna, kolekcjonują resztki bytu, którego może już nie być chwilę po tym jak uwiecznią je na fotografii.
Nic nieznaczące przemijanie staje się obiektem zainteresowań. Ciekawe jest nie tylko to, co pozostało, ale również odkrywanie tajemnic oraz specyficznego klimatu tych miejsc. Cała przygoda zaczyna się zazwyczaj od wnikliwego studiowania mapy oraz odszukiwania interesujących obiektów w realu. Budowanie historii i odczytywanie znaczeń danego miejsca to też elementy, które towarzyszą całej zabawie. Jednak nie do końca można nazwać to zabawą. Nie jest to bowiem hobby dla każdego:
– Odkrywanie przestrzeni, zdobywanie opuszczanych farm i budynków jest również niebezpieczne. Trzeba wiedzieć jak się za to zabrać. Bezpieczniej jest mieć partnera, by w razie zawalenia się stropu czy innych komplikacji mieć obok kogoś, kto pomoże nam się podnieść lub wezwać pomoc – mówi Dawid ze strony zdewastowane.com, którą prowadzi razem z bratem Michałem. Strona stanowi zapis zdobytych obiektów zarówno w Polsce jak i Islandii.
To co przyciąga nowoczesnych turystów to niesamowita atmosfera zdobywanych miejsc.
– Przede wszystkim są to miejsca zapomniane, pozostawione na samozniszczenie. Powolne umieranie tych miejsc sprawia, że stają się one bardzo interesujące. Czasami trafiamy na domy, w których wszystko pozostaje nieruszone od czasu porzucenia ich przez właścicieli. Jest to niesamowite wrażenie, kiedy uda nam się odkryć takie miejsce. Jedyną oznaką tego, że jest to obiekt zapomniany staje się coraz śmielej zdobywająca tę przestrzeń natura. Choć nie zawsze. Zdarza się również, że spotkamy tam kogoś lub coś, co nie ma ochoty na to byśmy przeszkadzali swoim szperaniem i chodzeniem po budynku. Wtedy trzeba dodatkowo wykazać się sprawnością fizyczną – kontynuuje Dawid.
‘Nowocześni turyści’ nie niszczą eksplorowanych przez siebie miejsc, nie zabierają niczego i starają się pozostawić je bez jakiegokolwiek śladu wizyty. Odkrywcy traktują te miejsca jako pewien sposób na poznanie przeszłości, a swoją działalnością chcą ocalić je od zapomnienia. Eksploracja takich obiektów stanowi dla nich coś w rodzaju wizyty w muzeum. Miejsca te mogą bowiem wiele powiedzieć o tym jak wcześniej funkcjonowali żyjący w nich ludzie. Stanowią namacalny zapis działalności człowieka oraz kolejnych etapów przemijania. Są wizerunkiem tego jak bardzo przyszłość łączy się z przeszłością, komunikują o tym co było i stanowią obraz tego coś stać się może z każdym innym miejscem, kiedy stanie się niepotrzebne, zbędne. Pokazują jak wiele znaczy obecność człowieka i jak dużo od niego zależy. W pewien sposób zmuszają również do refleksji.
– W Islandii odnaleźć można mnóstwo takich miejsc. Są one dodatkowo atrakcyjne ze względu na lokalizację. Usytuowane są zazwyczaj z dala od miast, co sprawia, że stają się bardziej tajemnicze i po prostu ciekawsze. W otoczeniu tak zachwycającej natury stanowią wdzięczny aspekt poznawania i odkrywania Islandii w trochę nietypowy sposób. Nasze zmagania można obserwować na stronie zdewastowane. com – podsumowuje Dawid.