Minęło już niemal dziesięć lat, odkąd amerykańscy żołnierze opuścili Islandię. W dawnej bazie wojskowej działa obecnie 115 firm, w których pracuje 800 osób. Przez najbliższe trzy lata liczba pracowników może wzrosnąć do 1200.
Wojsko opuściło kraj we wrześniu 2006 roku, opuszczając działkę o wielkości 350 000 metrów kwadratowych, w tym 2000 mieszkań o łącznej powierzchni 200 000 mkw. Wówczas pracowało tam około 900 Amerykanów i Islandczyków.
Bazę odnowiła firma deweloperska podlegająca lotnisku w Keflaviku, ale kryzys, który nastał w 2008, znacznie utrudnił sprzedaż mieszkań. Kjartan Eiríksson, dyrektor spółki, uważa, że obecnie sytuacja jest lepsza – sprzedano około 2/3 z przeznaczonych do sprzedaży zasobów.
–Na początku mieliśmy bardzo dobry rok, szło nam świetnie. Później jednak nastąpił kryzys. Mimo, iż od kilku lat rynek kapitałowy jest coraz silniejszy, dopiero w minionym roku zauważyliśmy poprawę na rynku nieruchomości w Suðurnes. Ostatnie miesiące były udane, firma oraz inwestorzy dostrzegają nowe możliwości związane z lotniskiem. Przewidujemy, że uda nam się sprzedać wszystko w tym roku – opowiada Eiriksson.
W firmie deweloperskiej zawsze powtarzano, że działalność handlowa na terenie bazy powinna być związana z zieloną energią, zdrowiem i transportem. Dziś na tym obszarze znajdują się firmy wszelkiego rodzaju, w tym pięć z sześciu największych centrów danych na Islandii.
Lotnisko ma zapewnić tysiące miejsc pracy, nie tylko dla osób związanych z lotnictwem, ale również dla technologów oraz absolwentów uniwersytetów.
Ilona Dobosz/ruv.is