Szef Wyższej Szkoły Policji Ólafur Örn Bragason, spodziewa się, że paralizatory, które zostaną wprowadzone do policji, nie będą używane w tym kraju za często lub rzadziej niż dziesięć razy w roku.
Ólafur Örn, przyznał, że przed nami dużo szkoleń z posługiwania się tego typu bronią. Mówi, że w tej chwili nie jest jeszcze jasne, w jakim stopniu policja będzie musiała z niej korzystać.
„Doświadczenia w Norwegii pokazują, że policja używa tam paralizatorów rzadziej niż ich koledzy w Szwecji i Finlandii. Zakładam, że broń ta nie będzie często używana w tym kraju. Jeśli weźmiemy pod uwagę inne środki, takie jak gaz pieprzowy, który jest używany w całym kraju od dwudziestu do trzydziestu razy rocznie i może dziesięć do piętnastu razy więcej niż pałka. Więc można by założyć, że paralizator może być wykorzystywany mniej niż dziesięć razy w roku.”
Pojawiły się również obawy, że funkcjonariusze policji nie są w stanie zidentyfikować osób, które nie tolerują użycia tej broni. Ólafur mówi, że podczas ich szkolenia zostanie zwrócona na to szczególna uwaga.
„To oczywiście część większego szkolenia. Umiejętności komunikacyjne to numer jeden, dwa i trzy, ważna jest też współpraca. Do tego zawsze się dąży. Wtedy policjanci każdorazowo dokonują oceny, jakich środków siły muszą użyć, jeśli muszą skorzystać z tych narzędzi. To samo dotyczy osób zagrożonych. Każde użycie siły przez policję jest narzędziem, czy to gaz pieprzowy, pałki czy broń, zawsze starasz się użyć jak najmniejszej siły za każdym razem.”
W temacie: