Po trwającym ponad dwa lata okresie silnych trzęsień ziemi na półwyspie Reykjanes, erupcji w Fagradalsfjall i kilku intruzjach magmy, w ostatnich dniach uwagę przyciąga obszar morski wokół wyspy Eldey.
W wywiadzie dla stacji Stöð 2 Halldór Geirsson, geofizyk z Instytutu Nauk o Ziemi na Uniwersytecie Islandzkim, powiedział:
„Nie ma żadnych dowodów na aktywność wulkaniczną, poza pewną nietypową aktywnością sejsmiczną. Nie obserwujemy pomiarów GPS, które widzieliśmy podczas pozostałych 5–6 intruzji magmy od 2020 roku. Ale jest też możliwe, że jest to po prostu tak niewielka ilość magmy, że trudno to zarejestrować”.
Halldór stwierdza, że dziwne wstrząsy, które zarejestrowano przy latarni morskiej w Reykjanes, były spowodowane przez obecność rowu tektonicznego i uwalnianych w nim naprężeń. Trzęsienie ziemi w Eldey miało jednak inny charakter, co nasunęło pytania o prawdopodobieństwo podwodnej erupcji (uważa się, że wyspa Eldey powstała w wyniku kilkukrotnej podwodnej erupcji w obszarze Reykjanes w XIII wieku). Popiół, który został wtedy wyemitowany, pokrył m.in. obecny obszar stołeczny i utworzył tzw. warstwę średniowieczną, która jest bardzo często wykorzystywana w archeologii do datowania w tym miejscu. „Gdyby takie wydarzenie miało się powtórzyć, byłoby to coś, co mieszkańcy stolicy wyraźnie by zauważyli” – mówi Halldór.