W poniedziałek, na lotnisku w Keflaviku awaryjnie wylądował samolot, na pokładzie którego znajdował się chory pasażer.
Istniało duże podejrzenie, że mężczyzna jest zainfekowany wirusem Eboli. Na miejsce wysłano islandzkiego lekarza, który ubrany w specjalną odzież ochronną zbadał chorego. Jak się okazało podczas badania, nie był to przypadek zakażenia wirusem eboli.
Po otrzymaniu powiadomienia o pacjencie, aktywowana została w Islandii grupa specjalistów przygotowanych do walki z wirusem Eboli. Został poinformowany główny epidemiolog i w stan pogotowia postawiono Narodowy Szpital Uniwerstytecki Landspitalin, ośrodek zdrowia Suðurnes oraz Wydział Ochrony Cywilnej.
Samolot należał do zagranicznych linii lotniczych i zgodnie z relacją prasową nie przyleciał on ani z Sierra Leone, Liberii lub Gwinei – gdzie obecnie znajduje się najwięcej chorych na Ebolę. Pasażer, który rozchorował się na pokładzie samolotu pochodził z Afryki Południowej.
Do leczenia pacjentów chorych na Ebolę przygotowuje się w Islandii specjalny zespół złożony z 8 lekarzy, 20 pielęgniarek (w tym 2 bez dyplomu). Grupa ta przechodzi specjalne szkolenia, które trwają już od czewca. Przeszkoleni mają zostać także inni pracownicy szpitala, którzy w razie konieczności będą mogli dołączyć do zespołu.
Lekarze w Islandii są obecnie w trakcie strajku, ale tego typu przypadki będą traktowane priorytetowo.