Wczoraj na jednej z najbardziej niebezpiecznych plaży w Islandii, Reynisfjara, do wody wskoczyli młodzi skauci, którzy zignorowali znaki zakazujące zbliżanie się do wody.
Słoneczna pogoda sprzyjała takim zabawom, ale zbliżanie się do silnych fal, szczególnie na tej plaży, jest bardzo niebezpieczne. Jak się okazuje, znaki które znajdują się przy wejściu na plażę, są bardzo często ignorowane przez turystów a takie lekkomyślne zachowanie może doprowadzić do kolejnej tragedii.
Była posłanka Vigdís Hauksdóttir dostrzegła grupę nastolatków bawiących się z falami. ”To, co zobaczyłam było wręcz nie do uwierzenia, grupa skautów skakała w wodzie bawiąc się z niebezpiecznymi falami. Byliśmy zszokowani tym zachowaniem” powiedziała Hauksdóttir, która podróżowała z grupą skandynawskich turystów.
”Islandczycy starają się jak mogą aby ostrzegać ludzi o niebezpieczeństwach na plaży, ustawiono wiele znaków, nawet po chińsku, a dostęp do plaży jest dobrze oznaczony. Wszystko wydaje się być w jak najlepszym porządku, ale ludzie nie zwracają uwagi na ostrzeżenia i zakazy” mówiła.
Najgorsze jest to, że kiedy na plaży dojdzie do jakiejś tragedii to o wszystko najczęściej obwiniani są Islandczycy. Zawsze znajdzie się ktoś, kto powie, że do wypadku doszło z powodu braku informacji o zagrożeniu. Jednak w tym przypadku jedynymi winnymi są ludzie, którzy bezmyślnie wskakują do wody zupełnie nie myśląc o konsekwencjach.
m.m.n / mbl.is