Członek załogi z łodzi Gosi-KE, która zapaliła się dziś rano niedaleko Rif, został uratowany przez łódź rybacką Diddi SH-159, która przybyła na ratunek tuż przed 10 rano w Breiðafjörður.
Mężczyzna był w łodzi ratunkowej pływającej niedaleko płonącej jednostki. Został on zabrany do łodzi ratowniczej Björg z Rif, a załoga rozpoczęła pracę nad gaszeniem pożaru na łodzi Gosi-KE.
Straż Przybrzeżna została zaalarmowana o sytuacji tuż przed 9:30 dziś rano, że niedaleko na północ od Hellissandur płonie mała łódź rybacka. Na miejsce zdarzenia zostały wezwane zarówno łódź ratownicza, jak i helikopter Straży Przybrzeżnej.
Davíð Már Bjarnason, oficer informacyjny Islandzkiego Stowarzyszenia Poszukiwań i Ratownictwa (ICE-SAR) mówi, że mężczyzna czuje się całkiem dobrze i wygląda na to, że nie wdychał zbyt wiele dymu.
„Nie ma już niczego” – mówi Birgir Haukdal Rúnarsson, właściciel łodzi Gosi-KE-102. „To smutne, że straciliśmy łódź, ale jesteśmy wdzięczni, że żyjemy”.
Birgir Rúnarsson mówi, że wczoraj rano miał już iść spać po całonocnym połowie, kiedy dostał wiadomość o wypadku. „Szedłem już do domu, gdy inni kapitanowie zadzwonili do mnie i powiedzieli, że słyszeli sygnał s.o.s. z Gosi i że łódź się pali. Nie mogłem się skontaktować z kapitanem, ni wiedziałem, co się dzieje i czy jest on bezpieczny. To było straszne doświadczenie” – mówi Birgir. W końcu dotarła dobra wiadomość od Straży Przybrzeżnej, że kapitan Gosi jest bezpieczny.
Nie podano informacji o możliwej przyczynie pożaru.