Źródła zbliżone do Stundin donoszą, że dochodzenie komisji parlamentarnej w sprawie tego, co dokładnie zaszło podczas liczenia głosów w zeszłym miesiącu w okręgu północno-zachodnim ujawniło, że niektóre ważne karty do głosowania zostały umieszczone w pudle przeznaczonym na puste karty, co wprowadza dalsze wątpliwości dotyczące ważności liczenia głosów w tym okręgu.
Dzień po nocy wyborczej zarządzono ponowne liczenie głosów specjalnie w tym okręgu. Ponadto okazało się, że w noc wyborczą wiele kart do głosowania w okręgu północno-zachodnim nie było zapieczętowanych.
Późniejsze ponowne przeliczenie głosów zmieniło równowagę w parlamencie, a także spowodowało zmiany kandydatów, przy czym nie wpłynęło na ogólne wyniki wyborów – liczba miejsc w parlamencie zdobytych przez poszczególne partie pozostała taka sama. Jednak brak zapieczętowania kart do głosowania wzbudził wątpliwości co do uczciwości liczenia głosów.
Co więcej, później wyszło na jaw, że synowa menedżera hotelu Borgarnes, w którym odbywało się liczenie głosów w okręgu północno-zachodnim, zamieściła na Instagramie zdjęcia kart do głosowania – wiele z nich niezapieczętowanych. Pracownik hotelu potwierdził, że była sama w tym miejscu w czasie, gdy robiła te zdjęcia. Zdjęcia zostały usunięte, jednak incydent wywołał kolejne pytania dotyczące uczciwości liczenia głosów.
Stundin donosi, iż wiele wskazuje na to, że liczenie głosów rozpoczęło się przed zamknięciem lokali wyborczych, co jest nielegalne.
Komisja parlamentarna prowadząca śledztwo nadal pracuje. Po zakończeniu śledztwa pojawi się kilka opcji dalszego postępowania. Należą do nich: uznanie pierwszych wyników w okręgu za wiążące, uznanie kolejnych przeliczeń w okręgu, przeprowadzenie nowych wyborów w okręgu lub przeprowadzenie nowych wyborów w całym kraju.