Minister sprawiedliwości Jón Gunnarsson zaproponował niedawno, że islandzka policja powinna zostać uzbrojona w paralizatory, które pomogą funkcjonariuszom czuć się bezpiecznie podczas akcji. Minister przyznał także, że należy zwiększyć uprawnienia policji do proaktywnego ścigania obywateli.
Jednak ta informacja spowodowała duże poruszenie i falę komentarzy, które sprzeciwiają się temu.
Júlía Birgisdóttir, przewodnicząca stowarzyszenia Snarrótin, które chroni interesy osób, wobec których policja stosuje środki przymusu, mówi, że paralizatory mogą zwiększyć bezpieczeństwo policji, ale nie społeczeństwa.
„Jeżeli rozpocznie się ten sposób przygotowania do walki, to nie ma odwrotu” – mówi Júlía, dodając, że pomysły Ministra Sprawiedliwości dotyczące proaktywnych uprawnień dochodzeniowych są bardzo wątpliwe.
„To znaczy, że żyjemy w państwie policyjnym. Nie musisz nic robić ani być podejrzanym, aby policja użyła swoich uprawnień przeciwko tobie. Czy chcemy żyć w takim społeczeństwie?” powiedziała.
Decyzje takie jak te, nie mogą być podejmowane pod wpływem strachu. Większość ludzi myśli racjonalnie i wie, że takie decyzje należy podejmować po dokładnym przemyśleniu, a nie pod wpływem impulsu.
Pomysły ministra krytykuje także prawnik Sądu Najwyższego Vilhjálm Vilhjálmsson, który napisał w swoim artykule o tym jak próbuje się wykorzystać okazję do wprowadzenia zmian, gdy ludzie obawiają się terroryzmu.