Zamieszki w Egipcie przybierają na sile. Protesty przeciwko prezydentowi Hosniemu Mubarakowi trwają już prawie tydzień. W tym czasie na ulicach zginęło ponad 100 osób, a według agencji prasowych ponad 2 tysiące osób jest rannych.
Przebywający w Egipcie turyści, mają problem z wydostaniem się z kraju. Samoloty nie odlatują tak jak powinny, z powodu blokady ruchu lotniczego w połączeniach międzynarodowych z Kairem.
Jak podają media, na ulicach Egiptu powstają straże obywatelskie, które mają chronić przed grabieżami. Na ulicach jest coraz więcej żołnierzy, wojsko kontroluje sieci wodociągowe, sieć elektryczną i stacje benzynowe.
Obecnie wrze już na ulicach w Bejrucie, Ammanie, Algierze, zamieszki rozpoczęły się również w Damaszku i Casablance. Jak powiedział Amre Moussa, sekretarz Ligi Państw Arabskich, podczas Forum Ekonomicznego w Davos, wszyscy Arabowie czują się upokorzeni. Jedynym wyjściem z tej sytuacji są reformy, które przeprowadzone powinny być we wszystkich krajach arabskich.