Islandia znalazła się na „czerwonej liście”, czyli w najwyższej kategorii ryzyka w związku z liczbą zakażeń koronawirusem. Sytuacja ta doprowadziła do tego, że Amerykańskie Centrum Kontroli i Zapobiegania Chorobom (CDC) w pełni odradza Amerykanom podróżowanie do Islandii ze względu na stan epidemii koronawirusa w tym kraju.
CDC informuje Amerykanów, aby unikali podróży na Islandię, jeżeli nie mają poważnego powodu ku temu. Natomiast jeśli zdecydują się na podróż, ważne jest, aby przed wyjazdem byli w pełni zaszczepieni. Ze względu na zaistniałą sytuację, nawet osoby w pełni zaszczepione są zagrożone zakażeniem i dalszą dystrybucją wirusa.
Amerykańscy podróżni są informowani także o tym, że w kraju obowiązuje nakaz noszenia maseczek ochronnych i wszyscy powinni uszanować zasadę dwóch metrów odległości od innych osób.
Zmiana ta może mieć wpływ na islandzką branżę turystyczną, która po bardzo długiej przerwie powodowanej epidemią, zaczęła w końcu się odbudowywać. Od czasu, kiedy Islandia otworzyła swoje granice dla turystów, szczególnie tych zaszczepionych, Amerykanie bardzo chętnie zaczęli przybywać do kraju. Natomiast teraz po pojawieniu się informacji dotyczących wzrostu liczby zakażeń sytuacja ta ponownie może ulec zmianie.
Kilka dni temu Bjarnheiður Hallsdóttir, przewodnicząca Islandzkiej Izby Turystycznej, powiedziała, że duża część osób przybywających na Islandię to Amerykanie, którzy są już zaszczepieni. Przyznała też, że ma nadzieję, że zalecenia CDC będą miały niewielki wpływ na branżę turystyczną.
„Oczywiście mamy taką nadzieję, ale nie umiemy powiedzieć, co będzie się działo. Na całym świecie sytuacja zmienia się bardzo szybko. Kluczową kwestią jest to, że informacja ta dotyczy tylko nieszczepionych Amerykanów, a na Islandię przyjeżdżają tylko osoby zaszczepione. Od wiosny do kraju przybywali tylko zaszczepieni obywatele USA, więc mamy nadzieję, że nie będzie to miało żadnego lub większego wpływu na podróże” – dodała.
mmn/visir.is