W mediach pojawiły się doniesienia, że Białoruś ma dołączyć do wojny przeciwko Ukrainie. Jednak Aleksandr Łukaszenka oświadczył publicznie, że „nie popiera żadnych działań wojennych i nigdy ich nie poprze”, a Rosja poradzi sobie „operacją specjalną” sama.
W piątek odbyło się spotkanie Aleksandra Łukaszenki i Władimira Putina w Moskwie. Oficjalnym powodem wizyty była kwestia sankcji nałożonych na Rosję i Białoruś. Nieoficjalnie jednak miało zostać omówione włączenie Białorusi do inwazji. Jednak w sobotę Łukaszenka wyraził nowe stanowisko Białorusi: „Nie popierałem żadnych działań wojennych i nigdy ich nie poprę. Chcę żebyście zrozumieli i wiedzieli, że ani dla Rosji, ani dla Japonii, ani dla Ukrainy, ani dla Ameryki, wojna nie jest do przyjęcia” – powiedział dla japońskiej stacji telewizyjnej TBS.
„Co dotyczy naszych relacji i wsparcia dla Rosji w każdej sytuacji jesteśmy sojusznikami, podpisaliśmy stosowne porozumienia” – dodał. Zaznaczył, że jego kraj nie był namawiany do udziału w wojnie, a Białoruś „nie wniosłaby nic nowego. Rosja sama temu sprosta, bo ma wystarczający potencjał” – wyjaśnił.
W piątek do Białorusinów przemówił prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski. „Między naszymi rodzinami jest pokój. Te słowa muszą poczuć też Białorusini. Jesteśmy między braćmi” – zaapelował.
Na dzień 18 marca zniszczonych straty rosyjskiego wojska są następujące: 450 czołgów, 1448 wozów bojowych, 205 jednostek systemów artyleryjskich, 43 jednostek obrony przeciwlotniczej, 93 samolotów, 112 helikoptery, 3 okręty oraz 879 sztuk sprzętu motoryzacyjnego. Rosja nadal ponosi znaczne straty. Ma problem z logistyką jednostek, rośnie liczba przypadków dezercji i odmowy udziału sił wojskowych Federacji Rosyjskiej w wojnie.