W maju tego roku, polska załoga jachtu „Rzeszowiak” rozpoczęła wieloetapową wyprawę Grenlandia 2012. Jacht wyruszył z Górek Zachodnich i w planie miał również wizytę w Islandii. Wówczas nikt się nie spodziewał, że w trakcie wyprawy załoga znajdzie się w śmiertelnym niebezpieczeństwie.
We wtorek, 4 września załoga „Rzeszowiaka”, który znajdował się na Morzu Norweskim u wybrzeży Wysp Owczych nadała sygnał „mayday”. Na jachcie doszło do tragedii, złamał się maszt, przez co łódź dryfowała w czasie sztormu po wodach Morza Norweskiego.
Na ratunek polskim żeglarzom ruszyły służby ratunkowe z Wysp Owczych i Danii, które były wspierane przez śmigłowce. Jednak bardzo złe warunki i silny sztorm uniemożliwiały ratownikom prowadzenie akcji. Przez wiele godzin ratownicy próbowali zbliżyć się do jachtu aby móc rozpocząć ewakuację ale z powodu panujących warunków było to niemożliwe. Jak donoszą media wysokość fal dochodziła wówczas do 12 metrów.
Ewakuacja całej załogi była możliwa dopiero wieczorem i około godziny 21:00 ratownikom udało się zabrać z pokładu „Rzeszowiaka” ostatnią osobę.
Dwie osoby z załogi zostały przetransportowane do szpitala śmigłowcem a pozostałe osiem osób, zabrano na pokład statku ratunkowego, który zabrał ich na Wyspy Owcze do Thorshavn.
Zgodnie z informacjami podanymi przez media, w wyniku tego zdarzenia doszło do tragedii, zmarł jeden z członków załogi, 56-letni żeglarz.
Przedstawicielka Rzeszowskiego Okręgowego Związku Żeglarskiego- Wanda Jędrusiak powiedziała: – Wiemy, że rodzina żeglarza już została poinformowana o jego śmierci. To był doświadczony żeglarz. Jesteśmy w szoku.