Drony znów zakłóciły pracę lotnisk w Danii, a w sobotę pojawiły się także w Holandii. Seria podobnych incydentów wywołuje rosnące obawy w Europie, a tropy prowadzą do Rosji i jej potencjalnych działań hybrydowych.
W ostatnich miesiącach odnotowano wiele przypadków tajemniczych dronów krążących nad strategicznymi obiektami. Doszło do nich w Norwegii i wielokrotnie w Danii, a także zgłoszono – choć niepotwierdzony – przypadek lotu drona w pobliżu lotniska w Keflavíku na Islandii. Rzecznik Isavii poinformował jednak, że policja w regionie Suðurnes zbadała sprawę, ale nic nie znalazła.
Najświeższy incydent miał miejsce nad bazą wojskową w Karup na Półwyspie Jutlandzkim. W czwartek wieczorem zauważono tam jeden lub dwa drony, co doprowadziło do krótkiego zamknięcia przestrzeni powietrznej. Choć nie sparaliżowało to ruchu pasażerskiego, władze podkreślają, że każdy taki przypadek stwarza realne zagrożenie dla bezpieczeństwa lotów wojskowych i cywilnych.
Policja i wojsko ściśle współpracują, starając się namierzyć operatorów urządzeń.
Był to kolejny epizod w serii tajemniczych zdarzeń. W ostatnich dniach drony obserwowano już nad kopenhaskim lotniskiem Kastrup, co wymusiło jego czasowe zamknięcie, oraz nad kilkoma lotniskami w Jutlandii. Duńskie władze przyznają, że sytuacja ma bezprecedensowy charakter, a premier Mette Frederiksen nazwała Rosję „głównym wrogiem Europy”. W kraju rośnie presja polityczna, aby zwiększyć inwestycje w systemy obrony powietrznej i monitoring infrastruktury krytycznej.
W sobotę napięcie dotarło także do Holandii. Lotnisko Schiphol w Amsterdamie, jedno z największych w Europie, musiało czasowo zamknąć pas startowy po tym, jak piloci zgłosili obecność drona na wysokości około 150 metrów. Jeden z kapitanów poinformował, że urządzenie znalazło się niecałe 50 metrów od jego samolotu pasażerskiego – sytuacja była potencjalnie katastrofalna.
Na miejsce wysłano policyjny śmigłowiec, ale nie udało się odnaleźć ani drona, ani jego operatora. Po 45 minutach ruch przywrócono, jednak zdarzenie odbiło się szerokim echem w mediach i wśród ekspertów od bezpieczeństwa lotniczego. Holenderskie służby zwracają uwagę, że pojawienie się takich obiektów w strefie zastrzeżonej nie jest przypadkiem i może stanowić element szerszej kampanii testującej odporność systemów bezpieczeństwa w Europie.
Na tym tle szczególne podejrzenia budzi sprawa norweskiego statku Oslo Carrier 3 z rosyjską załogą, który znajdował się w pobliżu kopenhaskiego lotniska w momencie wcześniejszych incydentów z dronami. Właściciele jednostki powiązani są z rosyjską grupą wojskową RSB, objętą sankcjami w USA, Unii Europejskiej i Wielkiej Brytanii. Dyrektor oddziału firmy w Kaliningradzie miał w przeszłości współpracować z rosyjską Federalną Służbą Bezpieczeństwa (FSB), co – zdaniem duńskich ekspertów – dodatkowo zwiększa podejrzenia wobec obecności statku w rejonie lotniska.




