Anna Borecka jest alpinistką podróżującą autostopem. Realizuje autorski projekt „200 Szczytów Świata”.
Jej celem jest zdobycie najwyższych punktów we wszystkich krajach. Stanęła już na 46 z nich, m.in. na Mont Blanc (4810 m) we Francji, Demawend (5610 m) w Iranie, Aconcagui (6961 m) w Argentynie. Od 2008 roku organizuje samotne, niskobudżetowe wyprawy i podróże. Autostopem pokonała 62 800 kilometrów, w dodatku w pojedynkę i z dwudziestokilogramowym plecakiem. Najdalej dotarła do Chin. Była świadkiem demonstracji w Teheranie i pacyfikacji Ujgurów w Sinciangu. Często nocowała na dziko w małym namiocie. Jej „dom na plecach” mieści wszystko, co potrzebne, nawet czekan i raki.
W czerwcu 2017 roku postanowiła wejść sama na Hvannadalshnúkur (2110 m n.p.m.). Jest to najwyższy punkt w Islandii. Znajduje się na lodowcu Vatnajökull i jest wierzchołkiem wulkanicznym.
Na Hvannadalshnúkur większość ludzi wchodzi zespołowo, z liną asekuracyjną, GPS-em lub wynajętym przewodnikiem. Ania weszła tam sama, ale dopiero za trzecim razem. Wiatr ścinający z nóg, widoczność spadająca do zera, zatarte ślady na śniegu i czarne niebo w środku dnia spowodowały krzyk intuicji: „Nie idź tam! Zawracaj!”.
Zeszła więc na dół i… okrążyła autostopem całą Islandię. Urzekła ją życzliwość tubylców i turystów, którzy zabierali ją „na stopa” nawet w czasie ulewy. Zazwyczaj po kilkunastu minutach oczekiwania jechała dalej. Zobaczyła lodową lagunę w Jökulsárlón, wschodnie klify, wodospad Dettifoss, wulkan Krafla, obszar geotermalny Hverir, jezioro Myvatn, Þingvellir, Geysir, wodospad Gullfoss i Seljalandfoss. A potem – czarną plażę w Vik, biały pik i Reykjavik. W ciągu 17 dni pokonała autostopem 2300 km i nocowała głównie na kempingach.
Najgorzej wspomina rozbijanie namiotu w czasie ulewy, spanie w mokrym śpiworze i wyjście w przemoczonych ubraniach w stronę szczytu. A na lodowcu – przymarzające palce i coraz większy ziąb. Szczeliny lodowcowe są zdradliwe, bo długie, w poprzek przecinają stok i kryją się pod śniegiem. Czasem dopiero po przejściu niewidocznego mostu śnieżnego pokazują swoje paszcze. W Alpach, na Kaukazie, w Pamirze i Karakorum lodowce bywają gęsto usiane głębokimi szczelinami, więc cały czas trzeba uważać. Na islandzkim lądolodzie czeluście pojawiają się znienacka, nawet pod samym szczytem. Właśnie do takiej szczeliny wpadła Ania, na szczęście tylko jedną nogą, i wyszła stamtąd bardzo szybko, przy udziale czekana i adrenaliny.
Najlepiej wspomina kemping nad jeziorem Myvatn, z zieloną polaną skąpaną w słońcu. Ludzie chodzili w koszulkach z krótkim rękawem, bo przy 17°C można się już opalać!
Islandczycy trochę przypominają górali. Żyją bliżej natury i wychowują się w kapryśnym klimacie. Są twardzi, praktyczni, ale sympatyczni i pomocni. Właścicielka Selalækur Country Guesthouse zgarnęła autostopowiczkę z drogi i zaproponowała jej darmowy nocleg. Były wielorybnik z własnej inicjatywy nadłożył kilometrów, żeby pokazać jej piękne okolice Hvalfjörður. Gospodarz kempingu w Svinafell sprzedał jej trochę żywności, gdy zeszła z gór głodna, a do sklepu było daleko. A Emil z Polski wysuszył jej rzeczy i zaprosił na gorącą czekoladę. Marcia z Portugalii zabrała ją stopem w czasie zawieruchy i wskazała kemping w Geysir. Ludzie na Islandii w większości są dobrzy, i miejscowi, i przyjezdni, jakby przebywanie na tej niezwykłej wyspie zobowiązywało do wyjątkowego zachowania.
Anna Borecka, alpinistka z Wrocławia, zachwyciła się tym „światem w pigułce” i pomyślała, że mogłaby tam mieszkać. Teraz chce wrócić na Islandię i pracować na przykład w branży turystycznej, aby zgromadzić środki na kolejny etap górskiego projektu zatytułowany „Piki Ameryki”. Zainteresowanych wyczynami Ani zapraszamy na prowadzone przez nią prezentacje podróżnicze i do lektury książek jej autorstwa. Napisała już dwa tomy „Alpinistki na autostopie”. Planuje też wydanie kolejnej książki, tym razem w języku polskim i angielskim, obejmującej islandzką wyprawę.
Islandia w zasięgu ręki – miniporadnik
Z polskich miast do Keflaviku latają tanie linie lotnicze. Najdrożej jest w sezonie letnim, który trwa od maja do października, bo wtedy jest najcieplej i są białe noce. Zima – to raj dla miłośników zorzy polarnej i śnieżnych sportów.
Podczas zwiedzania Islandii przyda się laminowana mapa typu „Map & Guide” (do nabycia np. we wrocławskiej Księgarni Podróżnika). Najtańszym środkiem transportu jest autostop, lecz wygodniej jest wypożyczyć auto. Podróż dookoła wyspy zajmuje około 7–10 dni, a oznakowane atrakcje turystyczne często znajdują się w pobliżu głównej drogi nr 1.
Hotele są drogie, ale gęsta baza noclegowa zapewnia miejsca w tańszych pensjonatach, na kempingach i farmach, nawet bez rezerwacji. Islandia jest jednym z najdroższych państw świata, więc trzeba się liczyć z dużymi kosztami albo podróżować taniej, autostopem i z własnym namiotem.
Samotne wyjście na lodowiec lub w góry jest dość ryzykowne, ponieważ nie wszędzie są oznakowane trasy. Bezpieczniej wybrać się z grupą i GPS-em. Sprzęt wspinaczkowy lepiej przywieźć ze sobą. Będzie taniej, niż wypożyczenie na miejscu. Wszędzie można się dogadać po angielsku, zapłacić kartą, a najtańsze zakupy zrobić w dyskontach „Bonus”. W wielu miejscach spotyka się rodaków i można też porozmawiać po polsku. Na tę piękną wyspę trzeba koniecznie zabrać ciepłą i nieprzemakalną odzież, dobry aparat fotograficzny i słoneczny nastrój. Przyda się jak ulał :).
Zachęcamy do odwiedzenia strony Anny Boreckiej – TU.
Grupa GMT/Monika Szewczuk; Anna Borecka