Pierwsza owca przybyła na Islandię wraz z Wikingami – stanowiąc podstawę przetrwania w bardzo trudnych warunkach klimatycznych. Obecnie owiec na Islandii, jest trzy razy więcej niż mieszkańców. Na całej wyspie, obowiązuje ścisły zakaz importowania owiec z innych krajów oraz mieszania gatunków, gdyż takich owiec nie ma nigdzie indziej!
Choć Islandczycy robią na drutach od przeszło pięciuset lat, historia swetrów Lopi sięga zaledwie początków dwudziestego wieku. W tedy to, jak uczą mądrzy ludzie, kobiety na Islandii zaczęły eksperymentować z różnymi technikami przędzenia unikatowego islandzkiego runa. Zamiast, jak dotychczas, prząść je ściśle, poluzowały sploty – co okazało się strzałem w dziesiątkę.
Wełna islandzkiej owcy jest bardzo ciepła .Składa się w dwóch rodzajów włókien o różnych funkcjach. Włókna zewnętrzne – bardzo długie, pokryte są warstwą tłuszczu, która zapewnia zarówno izolację jak również posiada wodoodporne właściwości przędzy. Włókna krótsze, cieńsze – to właśnie one nas grzeją. Podczas przędzenia (dziś robi się to głównie mechanicznie) wykorzystanie środków chemicznych ograniczone jest do minimum, wszystko to dla zachowania naturalnych właściwości runa. Uprzędzona wełna jest lekka, wodoodporna, grzejąca, a do tego oddychająca. I takie same są właściwości wydzierganych z niej swetrów. Co ciekawe, producenci wełny zapewniają, że tych swetrów w zasadzie nie trzeba prać – wystarczy je wietrzyć. A właściwie pielęgnowane ubranie będzie służyć przez lata.
Lopapeysa – jeden z symboli Islandii
Udostępnij ten artykuł