„To jest brzydkie miasto mojej młodości“, napisał Guðmundur Andri Thorsson pisarz, o albumie na Facebook‘u zawierającym fotografie z czasów kiedy był nastolatkiem w Reykjaviku w latach siedemdziesiątych.
Po tym jak zdjęcia obiegły islandzkie portale społecznościowe, stało się jasne, że większość osób, które było świadkami – a może powinniśmy napisać: „przeżyło“ lata siedemdziesiąte w Reykjaviku, nie wspomina tego czasu z nostalgią. To czas, który słynie z ogromnej inflacji i wojen dorszowych (konfrontacja Islandczyków z Brytyjczykami z powodu praw do połowów na północnym Atlantyku).
Lecz dlaczego Reykjavík był wtedy „brzydszy“? Jednym z powodów mógł być fakt, iż stare budynki w centrum miasta chyliły się ku upadkowi, ponieważ ruch na rzecz konserwacji historycznych budynków jeszcze się nie rozwinął.
Nie było tam też żadnych wysokich drzew ani krzewów. W tamtych czasach Reykjavik zdecydowanie nie był miastem kosmopolitycznym. Nie było w nim barów ani klubów, a sprzedaż i konsumpcja piwa była zabroniona. Zimy były mroźniejsze, a kolory wydawały się bardziej szare niż dzisiaj.
Vitastígur, obok katedry Hallgrímskirkja, rok 1973
Nadbrzeże przy Skúlagata, rok 1973
Frakkastígur, styczeń 1974.
Na horyzoncie widać radziecki okręt do namierzania satelit, Kosmonaut Vladimir Komarov. W latach siedemdziesiątych Komarov był często widywany w porcie w Reykjaviku.
Lækjargata, oraz staw Tjörnin, wrzesień 1975.
Richard Nixon na Islandii, 1973
Ówczesny prezydent Stanów Zjednoczonych Richard Nixon oraz prezydent Francji Georges Pompidou spotkali się w muzeum sztuki w Kjarvalsstaðir latem 1973 roku. Pierwszej nocy swojego pobytu na Islandii, Nixon udał się na spacer z Ambasady Stanów Zjednoczonych do pobliskiego stawu Tjörnin.
Nixonowi towarzyszyło tylko dwóch ochroniarzy i dwóch islandzkich policjantów. Nixon witał się z każdą napotkaną osobą, szczególnie z dziećmi.
„Wszyscy go znali i serdecznie witali, poza jednym mężczyzną, który był pod wpływem alkoholu i chciał Nixonowi dać nauczkę“, powiedział jeden z policjantów w późniejszym wywiadzie prasowym.
Werner Herzog na Islandii, 1979
Islandzki producent filmowy Friðrik Þór Friðriksson, który zaczął swoja karierę w latach siedemdziesiątych, opowiedział ciekawą historię o wizycie niemieckiego reżysera Wernera Herzoga w Reykjaviku:
„Werner Herzog przyjechał do Islandii w roku 1979 – wtedy nie istniał jeszcze tak naprawdę przemysł filmowy na Islandii. Podczas konferencji prasowej został zapytany, czy jego zdaniem, kiedykolwiek powstanie islandzkie kino. Odpowiedział, że nie spodziewałby się tego. Właśnie wracał z kręcenia zdjęć do filmu „Fitzcarraldo“ w Peru.
Na ulicach Limy był świadkiem ogromnego bólu, a na ulicach Reykjaviku tego bólu nie było, a jego zdaniem ból był niezbędną częścią kina.“
W tym momencie Friðrik wstał, zwrócił się do Herzoga i powiedział: „My mamy ból w głowie, Panie Herzog“.
Na podstawie artykułu napisanego przez Helgi Hrafna Guðmundssona, redaktora www.lemurinn.is i artykułu, który ukazał się w Grapevine.