Podejrzane ślady niedźwiedzia polarnego na lodowcu Langjökull, które skłoniły islandzką straż przybrzeżną do wszczęcia dochodzenia, zostały przypisane amerykańskiemu alpiniście Jonowi Kedrowskiemu. Kedrowski Trenując do wyprawy na Biegun Południowy, zmienił buty na większe, ocieplane, po tym jak wypożyczone buty narciarskie spowodowały u niego dyskomfort.
W poniedziałek policja z zachodniej Islandii otrzymała informację o możliwych śladach niedźwiedzia polarnego na lodowcu Langjökull. Aby to zbadać, islandzka straż przybrzeżna przeprowadziła wczoraj po południu badanie lodowca z powietrza.
We wczorajszym wywiadzie dla Vísir Kristján Ingi Kristjánsson, tymczasowo mianowany komendant policji zachodniej Islandii, stwierdził, że kontrola została przeprowadzona jako środek ostrożności, choć wątpił, by poszukiwania przyniosły jakiekolwiek znaczące wyniki.
Kilka godzin po tym, jak media poinformowały o ekspedycji Straży Przybrzeżnej, Arngrímur Hermannsson, doświadczony przewodnik znany z pionierskich wycieczek po lodowcach i zimowych wycieczek po Islandii, rzucił światło na tajemnicze ślady: „Niedźwiedź polarny na lodowcu Langjökull – czy ludzie oszaleli?” – napisał Arngrímur w poście na Facebooku – TU.
Arngrímur wyjaśnił, że alpinista Jon Kedrowski i podróżnik Colin O’Brady odwiedzili lodowiec Langjökull w zeszłym tygodniu, aby trenować do wyprawy na nartach biegowych na Biegun Południowy. Jon wypożyczył buty do narciarstwa biegowego, co skończyło się dla niego boleśnie, więc po dwóch dniach spakował te buty i założył ogromne buty polarne, takie jak te używane na obszarach polarnych.
„Jon ma 194 cm wzrostu i waży 83 kg; nosi buty w rozmiarze 48. Przez następne cztery dni przemierzał Langjökull w tych butach, które bardziej przypominają gigantyczne skarpety”.
Następnie Arngrímur udostępnił mapę śladów Jona, wyjaśniając, że Jon opuścił już kraj i poleciał do Kolorado liniami Icelandair. „Tam właśnie znajdziecie tego niedźwiedzia polarnego”.