Jak informuje Morgunblaðið, w zeszły piątek w okręgu Skaftafellssýsla na południu Islandii dokonano odkrycia archeologicznego, które uważane jest za jedno z najważniejszych na tym obszarze. Tego dnia Jónas Erlendsson, rolnik z Fagridalur, wykopał duży fragment bazaltu, ociosany tak, aby wyglądał jak łódź. Kamień ten waży wiele ton, a Jónas szukał go od dziesięcioleci. Wygląda na to, że to kamienna „łódź” ma stępkę i dziób.
Þórður Tómasson, były dyrektor Muzeum Skógar, uważa to znalezisko za wyjątkowe. Twierdzi on, że jest ono niezwykle stare. Znaleziska archeologiczne są rzadkie w tym regionie i nie znaleziono tam żadnych ruin.
Nic nie wiadomo o przeznaczeniu tego artefaktu, ale mieszkańcy regionu wiedzą o jego istnieniu od dawna. Znalazca pamięta, że jego dziadek pokazał mu ten obiekt ponad 50 lat temu. Później, gdy Jónas chciał do niego wrócić, wydawało mu się, że kamień zniknął.
Þórður wiele lat temu zapisał relację Sigrún Guðmundsdóttir, żony rolnika z Fagridalur. Korzystając z tego opisu, Jónas ostatniej zimy zauważył w końcu „dziób łodzi” wystający z pokrytej trawą ziemi. W tym czasie grunt był zamarznięty, więc dopiero w zeszłym tygodniu udało mu się odkopać kamień.
„Nie wiadomo, jak stary jest ten obiekt” – stwierdza Jónas. „Może mieć setki lat”.
Sigrún opisała skałę jako misę, w której gromadziła się woda. Jónas spekuluje, że woda w misie przyciągała ptaki, które przynosiły tu nasiona i nawóz, powodując, że na tym jałowym terenie rosła trawa.
Kamień nie ma nazwy i znajduje się w obszarze zwanym Dalahraun na torfowisku Fagradalsheiði. W najbliższym czasie nikt go stamtąd nie zabierze, gdyż jest bardzo ciężki. „Kamień jest nie do ruszenia. Należy do tej okolicy i tam pozostanie” – podsumowuje Þórður.