„Ponad 130 wulkanów stopniowo rozsadza Islandię”
Islandia, wyspa ognia i lodu to jeden z najaktywniejszych geologicznie obszarów na świecie. Po wylądowaniu ma się wrażenie, że to koniec świata. Wyspa została zasiedlona dopiero w 874 roku kiedy to wódz wikingów Ingolf Arnason dotarł tu wraz z rodziną. Według legendy, wyrzucił za burtę dwa rzeźbione słupy, składając śluby, że osiedli się tam, dokąd one dopłyną. Słupy dotarły na wybrzeże, gdzie były gejzery, dlatego nazwał to miejsce Reykjavik, co znaczy dymiąca zatoka. Islandia jest osobliwością geologiczną, miejscem, gdzie Płyta Północnoamerykańska styka się z Płytą Euroazjatycką, a aktywność wulkanów odpycha je od siebie. Na terytorium nieco mniejszym od Anglii są tu lodowce, wulkany, pola lawowe, góry, wąwozy i gejzery. Ponad 130 wulkanów stopniowo rozsadza ten kraj. Brytyjska dziennikarka, Julia Bradbury, wyrusza do słynnego islandzkiego wulkanu Eyjafjallojokull. Cudzoziemcy, ze względu na trudną wymowę, nazywają go Wielkim E. W 2010 roku Wielki E spowodował prawie w całej Europie wstrzymanie ruchu lotniczego. Julia ma do przebycia 60 kilometrów, co zajmie jej około czterech dni. W wędrówce towarzyszy jej miejscowa przewodniczka Hanna. Obie podróżniczki mijają po drodze pola lawowe, szczeliny lodowcowe, gejzery, lodowce, strumienie, nowe wzgórza powstałe w wyniku erupcji oraz jezioro pełne popiołu wulkanicznego. To fascynująca, lecz trudna wędrówka po księżycowym, pustym krajobrazie wulkanicznym.