Fotografka Rebekka Guðleifsdóttir, mieszkająca w Ísafjörður, chciała pokazać mężowi mieszkającemu w stolicy, ile napadało śniegu, i zamieściła na swojej stronie na Facebooku to zdjęcie. Jak powiedziała dla Mbl.is, pokazanie na zdjęciu suszarki ogrodowej miało pomóc ludziom ocenić ilość śniegu.
Rebekka dorastała na Florydzie, a później przeniosła się do Hafnarfjörður, niedaleko Reykjaviku, więc takie ekstremalne warunki są dla niej dość egzotyczne. Mąż Rebekki, pochodzący z Húsavíku w północnej części Islandii, opowiadał jej o tak obfitych opadach.
Zdjęcie Rebekki jest jednym z najczęściej udostępnianych w Islandii w ciągu ostatniej doby. Przyznała się jednak, że tak naprawdę nie wieszała prania.
„Odkąd zamieszkałam w Ísafjörður, słyszałam o takich zimach, ale ta jest wyjątkowa pod względem ilości śniegu. Teraz rozumiem to poczucie klaustrofobii, o którym mi opowiadano. Wokół są wszędzie góry, a gdy napada śniegu, droga Súðarvíkurhlíð staje się nieprzejezdna”. Rebekka mówi, że przygotowując się do zdjęcia i wykopując w śniegu tunel w kierunku ogrodowej suszarki, zastanawiała się, co sobie o niej myślą sąsiedzi. „Przypuszczam jednak, że się przyzwyczaili, bo już wcześniej robiłam dziwne rzeczy. Zrobiłam dużo selfie, i boso na śniegu, i brodząc w wodzie, ale moje zdjęcia nigdy nie stały się tak popularne, jak to”.
Grupa GMT/Monika Szewczuk