Łukasz z Tristanem, od czasu zejścia z lodowca Vatnajökull, skupiali się na pokonaniu wielu rzek lodowcowych. Początkowo pogoda im dopisywała, było w miarę ciepło i jak pisze Łukasz „przez pierwsze dni szliśmy przez czarno- żółtą „pumeksową pustynię”.
Po nocy, którą z niedzieli na poniedziałek spędzili w chatce ratowniczej w okolicy Askji, wyruszyli w dalszą drogę, w kierunku Braedrafell.
Niestety pogoda załamała się, pojawiła się mgła i zaczął padać śnieg, który znacznie utrudnił wędrówkę. Z powodu mgły nie dane im było zobaczyć tafli jeziora, które znajduje się w kraterze wulkanu Askja.
Wczoraj wyprawa była spowolniona przez bardzo złą pogodę, która dziś nie pozwoliła alpinistom na wyruszenie w dalszą drogę. Obecnie przebywają oni w chatce ratowniczej w górach Braedrafell, niedaleko szczytu wygasłego wulkanu Herðubreið, który wznosi się na 1682 m n.p.m..
„Idzie się bardzo ciężko. Nasypało z 40 cm świeżego śniegu, dookoła nas są pola lawy…Prawdziwy tor przeszkód z wieloma szczelinami. Bardzo silny wiatr wieje nam prosto w twarz z tego powodu, jak na razie dziś nie wyruszyliśmy. Pogoda jest bardzo zła” relacjonuje Łukasz, z chatki Braedrafell.
Teraz chłopaki mają czas na regenerację sił i należący się im odpoczynek, który będzie trwał do chwili poprawienia się warunków. Potem czeka ich dalsza wędrówka w kierunku jeziora Myvatn. Alpiniści, mają przed sobą jeszcze wiele kilometrów do pokonania, dlatego trzymajmy kciuki aby dalsza wyprawa odbywała się przy lepszej pogodzie.