„Zachęcam członków parlamentu do poddania pod należytą rozwagę i do otwartej dyskusji na temat tego, czy nie przyszła pora na to, by polscy Islandczycy zostali uznani w pełni częścią narodu Islandzkiego” pisze Arngrímur Vídalín.
Skandynawia od dawna była miejscem wielonarodowościowym, gdzie posługiwano się różnymi językami, co miało również swoje przełożenie na politykę językową tych krajów. Przykład mogą stanowić Lapończycy, posługujący się językiem lapońskim, którzy są grupą liczącą tylko trzydzieści tysięcy mieszkańców i zamieszkującą terytoria czterech krajów: Norwegii, Szwecji, Finlandii oraz Rosji. Mimo to w wszystkich tych krajach, z wyjątkiem Rosji, język lapoński jest jednym z języków urzędowych tych krajów, co oznacza, że w regionach przez nich zamieszkanych mogą cieszyć się komfortem używania ojczystego języka przy korzystaniu z publicznych usług.
W Finlandii istnieje znacznie liczniejsza, choć wciąż mieszcząca się w przedziale od 5 do 6 procent całej populacji, mniejszość szwedzka. Język szwedzki z tego powodu jest jednym z języków urzędowych, dzięki czemu szwedzkojęzyczni mieszkańcy mogą używać swojego ojczystego języka gdy rozmawiają z lekarzem domowym, wypełniają zeznanie podatkowe, korzystają z prawa wyborczego oraz każdego innego przywileju przysługującego grupie będącej częścią społeczności finów.
Prawo do używania swojego ojczystego języka w kraju zamieszkania jest ważne, przynajmniej w przypadku zajmowania się sprawami urzędowymi i jeżeli wystarczająco duża populacja zamieszkuje określony region, naturalnym jest, by rozpatrzyć uznanie ich języka jako jednego z urzędowych, tak jak to ma miejsce w Skandynawii.
Według najnowszych danych Urzędu Statystycznego/ Hagstofa ponad dziesięć procent Islandczyków to imigranci. Z tego największą grupę stanowią Polacy, i jest to blisko połowa wszystkich imigrantów, czyli około pięciu procent całego społeczeństwa. Jest to liczba porównywalna z szwedzkojęzycznymi Finami, oraz stanowi znacząco większą część społeczeństwa, niż na przykład Lapończycy zamieszkujący Norwegię, Szwecję oraz Finlandię.
Nie ma też wątpliwości, że kultura polska oraz kultury krajów północy przenikały się na przestrzeni wieków; było tak już od osiedlenia się na Islandii pierwszych osadników, a po upadku żelaznej kurtyny znacząco się to umocniło. Współpraca między narodami kwitnie, ludzie migrują w obydwu kierunkach, a wiele rodzin zostało założonych pomimo granic. Prins Polo też pochodzi nie z Islandii, a właśnie z Polski.
Od czasów kiedy Norwegowie i Celtowie zyskali przydomek Islandczyków, polscy Islandczycy stanowią największą grupę mieszkańców o obcych korzeniach. Jest ich już ponad siedemnaście tysięcy, a liczba ta wciąż rośnie. Cieszymy się z takiego rozwoju sytuacji i witamy naszych polskich przyjaciół z otwartymi ramionami jako część islandzkiej społeczności.
Pora zatrzymać się na chwilę i zadać sobie pytanie: Kiedy przyjdzie czas na dyskusję na temat ustanowienie języka polskiego urzędowym na Islandii? Wiele firm podjęło się już tego, by informacje o nich dostępne były w języku polskim, co jest już krokiem w dobrym kierunku, ale możemy więcej.
Najwyższy czas, by islandzkie władze poddały z należytym szacunkiem pod rozwagę to, czy i kiedy spełnione zostaną wymagania, z których niektóre przy tej okazji warto byłoby zdefiniować, aby język polski zaliczyć do języków urzędowych na Islandii. Innymi słowy: kiedy polscy Islandczycy będą mogli cieszyć się z przywileju korzystania z usług publicznych w języku, do którego przywykli.
Zgodnie z moją najlepszą wiedzą punkt ten został już osiągnięty, ale decyzja o tym musi zostać podjęta przez parlament. Zachęcam członków parlamentu do poddania pod należytą rozwagę i do otwartej dyskusji na temat tego, czy nie przyszła pora na to, by polscy Islandczycy zostali uznani w pełni częścią narodu Islandzkiego.
Autor jest nauczycielem języka islandzkiego.
Stundin/tłumaczenie Karol Łapka